
Kiedyś co chwila sięgałam po nowe kosmetyki do włosów szukając idealnej maski, odżywki czy olejku. Po wielu próbach i poszukiwaniach odnalazłam kosmetyki, które sprawdzają się u mnie najlepiej i od długiego czasu stanowią bazę w pielęgnacji moich niskoporowatych włosów. Dziś krótki spis produktów, na których zawsze mogę polegać.
Cechą niskoporowatej struktury włosów jest ich z natury wysoki połysk, lecz również łatwość w obciążeniu. Bez problemu pozbawimy je objętości, czego jak się domyślacie strasznie nie lubię.Nikomu nie muszę wspominać, że podstawą mojej pielęgnacji są olejki. Najczęściej sięgam po Babydream dla mam (szukajcie na dziale z produktami do ciała), uniwersalny i łatwo dostępny. Na długość również z przyjemnością sięgam po olej kokosowy, którego w tym momencie nie posiadam. Nierafinowany cudownie pachnie, zabieg staje się więc bardzo relaksujący.


Niesamowicie wydajny stymulujący olejek Khadi stosuję również od bardzo dawna. Ratuje mnie w przypadku nadmiernego wypadania czy osłabienia kondycji. Nakładam go tylko na skórę głowy, długie pasma nie przepadają za ziołowymi olejkami. Przy regularnym stosowaniu przyśpiesza porost i powoduje wysyp baby hair.


W przypadku odżywienia najbardziej polubiłam się z lekkimi balsamami. Bezsprzecznym faworytem jest Babuszka Agafia na kwiatowym propolisie, dodająca objętości, nawilżająca i dodająca blask. Cena około 15 złotych za 650 ml również zachęca do zakupu.Balsam Planeta Organica na bazie rokitnika bardzo wygładza i cudownie pachnie. Seboradin dorwałam jakiś czas temu ze starym składem, bez alkoholu. Na ten moment ze względu na wysoką cenę oraz dziwne dodatki w formule nie sięgam po niego tak często, ale nadal bardzo go lubię.

Maski Organic Shop lubię przede wszystkim za idealną, gęstą konsystencję i świetne zapachy. Działają ekspresowo odżywiając włosy bez zbytniego obciążania. Sięgają już prawie dna, powinnam więc uzupełnić zapasy, jednak wciąż staram się zdenkować inne produkty.
W kwestii zabezpieczania nie mogłabym zapomnieć o serum Biovax A+E, które wielokrotnie uratowało mnie w przypadku dziwnych fochów i bad hair day. Doceniłam je dopiero po czasie, a wciąż zapominam je kupić. Często sięgam również po olej z pestek śliwki.

Brak jest również ulubionego szamponu, bo takowego na ten moment nie posiadam. Skóra głowy wciąż sprawia mi problemy.
Zobacz również: