Quantcast
Channel: alteregoblog.pl | blog kosmetyczny, blog urodowy
Viewing all 314 articles
Browse latest View live

Najlepsze sposoby na wypadnie włosów | Ampułki, olejki, wcierki, suplementacja

$
0
0

Jesienne wypadanie dopada co roku sporą część z nas, na co zwróciłam uwagę podczas rozmów ze znajomymi. Wiele z nich skarży się i nie wie, czy aby na pewno ilość, jaką znajduje codziennie na szczotce lub przy myciu mieści się w normie. Opierając się na własnym doświadczeniu i korzystając z wiedzy innych blogerek zależałoby mi więc na stworzeniu krótkiego spisu najpopularniejszych produktów, które na prawdę ograniczają ten proces i przyśpieszają ich odrastanie. 

Jednak nie będąc lekarzem ciężko wywnioskować, czy proces jest naturalny, czy spowodowany chorobą, brakiem witamin lub innych cennych składników. Każdy najlepiej zna własny organizm i jeśli dostrzeżecie niepokojące sygnały takie jak: widoczne przerzedzenie, osłabienie, suchość i matowość warto wybrać się na podstawowe badania. Swoje wykonuję zazwyczaj dwa razy do roku ale to kwestia mojego słabego zdrowia ;)
Poniżej jednak najbardziej polecane przeze mnie (i nie tylko) ampułki, wcierki i olejki, które mogą pomóc w zahamowaniu wypadania a także przyśpieszyć porost i pojawianie się nowych baby hair.

AMPUŁKI
Zasadniczo są bardzo skoncentrowane i działają niczym witaminowy zastrzyk dla skóry głowy. Jak dotąd najlepiej sprawdziły się u mnie tez placentą(recenzja tutaj, efekty po pół roku od kuracji). Przez długi czas co roku powtarzałam kurację Radical (recenzja). Nie powodują przesuszenia skóry lub obciążenia włosów. 



OLEJKI
W moim przypadku, jak również patrząc po zachwytach na blogach ogromnie chwalone są produkty Khadi. Wcale się zresztą temu nie dziwię. Jak dotąd wypróbowałam czystą Amlę (recenzja tutaj) będącą mieszanką ziół opartą na oleju słonecznikowym oraz wersję stymulującą porost (recenzja). Ten drugi polecałam koleżankom, które walczyły z uporczywym wypadaniem spowodowanym koloryzacją na ciemne kolory (przypuszczam, że była to wrażliwość na PPD) i były bardzo zadowolone z efektów. W każdym przypadku mogłam zauważyć sporą ilość nowych włosów oraz przyspieszenie ich wzrostu. Są szalenie wydajne i choć drogie (cena wynosi około pięćdziesiąt złotych za 210 ml) można przymknąć na to oko. Minusem jest charakterystyczny zapach. 

Ostatnio miałam również okazję testować olejek IHT9, ale dla odmiany to jego zapach był dla mnie nie do przejścia. Ze względu na bogaty skład i niższą cenę może być on alternatywą dla wcześniej wspomnianych Khadi. 


WCIERKI
Jeśli miałabym zwrócić czyjaś uwagę na wcierki godne polecenia, to będzie to z pewnością Jantar (który, niestety zmienił już skład, ale wciąż wykazuje działanie wzmacniające) oraz zdecydowanie kozieradka. Z nią miałam krótki romans, jednak zapach typowego rosołku skutecznie mnie odrzucił. Jeśli jednak jesteście zdeterminowane to wpisy Idalii, Agi, Marty będą niebywale pomocne w podjęciu decyzji, czy specyficzna i tania roślina będzie dla Was odpowiednia, 

SUPLEMENTACJA
W tym przypadku ważną kwestią jest fakt, że ciężko przewidzieć jak dany suplement zadziała na inną osobę. W moim przypadku jedyną formą wewnętrznego wzmocnienia organizmu była skrzypokrzywa (kompendium tutaj). Wszelkiego rodzaju tabletki zazwyczaj nie dawały spektakularnych efektów. 

Komentarze natomiast to miejsce na wasze HITY:) 


Szczotka Tangle Teezer Blow Styling do modelowania włosów | Hit czy kit?

$
0
0

Po podbiciu serc wielu kobiet marka Tangle Teezer nie poprzestaje i całkiem niedawno do jej asortymentu dołączyła zupełna innowacja- szczotka do modelowania. Byłam bardzo ciekawa, jak sprawdzi się w przypadku długich włosów, które łatwo tracą objętość. Opinie w internecie były różne, w przypadku obu wersji: Half Paddle oraz Full Paddle. Ze względu na specyfikę moich pasm wybrałam tę drugą.


Pierwsze wrażenie? Zupełnie nie przypomina Tangle Teezer! Zęby, bo igłami raczej nazwać ich nie można są wykonane z plastiku. Ich rozstawienie ma zapewniać wyprostowanie, szybkie suszenie oraz dodanie objętości, na czym jak zapewne wiecie, zawsze bardzo mi zależy. Według producenta nie szarpie i nie ciągnie włosów podczas stylizacji 
Całość prezentuje  się elegancko, przy czym dobrze leży w dłoni i nie wypada. Plastik jest dobrej jakości, choć granatowa, błyszcząca powłoka i napis szybko się wytarły.


Miałam okazję używać jej długi czas i przyznam, że sięgałam po nią niechętnie. O ile jestem w stanie zrozumieć, że układanie tak długich włosów zazwyczaj stanowi problem, to bardzo irytował mnie fakt, że zupełnie nie radziła sobie z nawet lekko nierozczesanymi włosami, zwłaszcza po podsuszeniu. Przy modelowaniu szarpała włosy, musiałam sięgać więc po klasyczną wersję. Zawiodłam się również jeśli chodzi o zwiększenie samej fryzury, niestety, po jej zastosowaniu mogłam zauważyć duże wygładzenie, co natomiast przyda się osobom, które walczą z puszeniem się. Testowałam ją na włosach na chwilę po rozjaśnianiu i dobrze spisała się w tej kwestii. Opinia koleżanki jeśli chodzi o sam komfort była bardzo podobna do mojej, choć ostatecznie efekt określiłyśmy jako pozytywny.




Łatwo więc nasuwa się wniosek, że TT BS może okazać się przydatna osobom, które na co dzień chciałby mieć prostszą, bardziej wygładzoną fryzurę. Może być to dobra, zdrowsza alternatywa dla prostownicy. Jeśli jednak musicie walczyć o objętość, to możliwe, że bardzo się rozczarujecie. Jeśli zastanawiacie się nad zakupem, zajrzyjcie do wpisu Idalii i Agaty, które mają włosy inne, niż ja. Ich opinia może okazać się niezwykle cenna :)

Szczotka dostępna jest w drogerii ekobieca.pl w cenie 52,90 zł.

5 powodów, dla których powinnaś wypróbować olej kokosowy

$
0
0

Odkrywając naturalną pielęgnację natykamy się na całą masę kosmetyków, które w bardzo różnym stopniu spełniają oczekiwania. Czasem trafi się prawdziwy bubel, z którym nie wiadomo co począć, a czasem będzie to jeden z produktów, do których co jakiś czas się wraca. W moim przypadku jest to olej kokosowy, który jest jednym z najbardziej wielofunkcyjnych produktów jakie znam.

DO OLEJOWANIA WŁOSÓW
Najczęściej nie sprawdza się on w przypadku włosów wysokoporowatych, może powodować puszenie się pasm. Jeśli jednak tak jak ja, jesteście posiadaczkami włosów gładkich z natury ma szansę sprawdzić się genialnie do olejowania. Nawilża, zabezpiecza przed rozdwajaniem, przywraca gładkość i miękkość. Mogę go zaliczyć do jednego z moich ulubieńców, do których zawsze z chęcią wracam, choć ostatnio mieliśmy małe spięcie ;)

DO DŁONI, PAZNOKCI I SKÓREK
Wystarczy niewielka ilość aby pozbyć się uczucia ściągnięcia, szorstkości i przesuszonych skórek wokół paznokci. Jest idealny do olejowania paznokci, zwłaszcza po ściągnięciu hybryd, aby przywrócić im nawilżenie i połysk. Regularnie stosowany, jak każdy olej zapobiega ich rozdwajaniu i łamaniu.



DO CIAŁA
Jako posiadaczka ekstremalnie suchej skóry po wielu testach doszłam do wniosku, że produkty na bazie parafiny najczęściej nie sprawdzają się tak dobrze, jak te naturalne. Zwłaszcza, jeśli mowa tu jest o najbardziej problematycznej sferze, czyli plecach, gdzie znów jestem doświadczana pokrzywką cholinergiczną. Nawilżenie jest więc kluczową kwestią, a przy tym niweluje nieprzyjemne swędzenie, przywraca komfort na długo. 

BAZA DOMOWEGO PEELINGU
Stanowi świetny dodatek do domowego peelingu cukrowego lub kawowego. Świetne połączenie nawilżających i zdzierających właściwości. Większość gotowych peelingów posiada w swoim składzie oleje, dlaczego by więc nie spróbować? W nieco wyższej temperaturze olej kokosowy staje się płynny. Do tego ten piękny zapach!

DO DEMAKIJAŻU
Olej kokosowy wielokrotnie ratował mnie w momentach, gdy nowo zakupiony płyn micelarny czy mleczko nie radziło sobie z oporną maskarą Max Factor lub Loreal. Grunt, to nie przesadzać z jego ilością, a świetnie poradzi sobie z jej zmyciem, nawilżając przy tym rzęsy. Nie polecałabym jednak pozostawiać go reszcie twarzy, może bowiem okazać się zbyt ciężki. 

Zastosowań oleju kokosowego jest cała masa, z chęcią poznam Wasze :)

ZAJRZYJ RÓWNIEŻ:
5 powodów dla których powinnaś kupić olej tamanu
Aktualna pielęgnacja włosów
Ulubione produkty do włosów

Gama podkładów SUNNY Annabelle Minerals | Czy sprawdzi się u fanek tonacji GOLDEN?

$
0
0

Jak wiecie, odkąd rozpoczęłam swoją przygodę z produktami Annabelle Minerals byłam wierna fanką gamy golden, ze względu, jak się domyślacie sporej ilości żółtego pigmentu w skórze. I choć nadal po cichu wzdycham do porcelanowej, jasnej cery to wraz z odpowiednim odcieniem podkładu udaje mi się zakryć to, co niepotrzebne. Z początkiem czerwca tego roku do asortymentu włączona została nowa linia, sunny i szturmem podbiła serca fanek minerałów. Jak mogłabym się więc nie zainteresować tym tematem?


Jako, że często recenzowałam produkty AM również i tym razem firma wyszła mi na przeciw przesyłając testery dla znalezienia odpowiedniego odcienia. W jej skład wchodzą cztery kolory: cream, light, fairest i fair. Między sobą dość znacznie się różnią ilością pigmentu. Ja, w trakcie wakacji zdecydowałam się na ten ostatni.


Właściwości nowego podkładu oceniam identycznie, jak golden fairest o którym pisałam tutaj. W konsystencji jest lekko mokry, dobrze się wtapia w skórę, a wersja matująca dobrze współgra z moją przetłuszczającą się cerą. Nie tworzą plam i równo się ścierają. I choć są na skórze miejsca, gdzie określiłabym ją jako normalną (policzki), nie zaobserwowałam wysuszenia. Po kolejnym lecie z Annabelle nadal utwierdzam się w przekonaniu, że minerały to najlepszy wybór na ciepłe miesiące. Aktualnie z sunny fair jestem bardziej zadowolona, niż z wcześniejszego odcienia i myślę, że przy nim zostanę na dłużej.

góra od lewej: sunny light, sunny cream/ dół od lewej: sunny fair, sunny fairest

Na stronie sklepu marka oferuje małe pojemności testowe 1g/8,90 zł, podkłady o pojemności 4g/34,90 zł oraz 10g/59,90 zł. W przypadku problemów z doborem odcienia polecam udać się do salonu w Warszawie (Mokotowska 51/53). Dziewczyny chętnie doradzą i podzielą się darmowymi próbkami.

Marka na dziś: CATRICE | Cztery najciekawsze nowości w ofercie

$
0
0

Jakiś czas temu informowałam Was poprzez umierający ostatnio instagram, że Cosnova przesłała mi paczkę z nowościami Essence i Catrice. Dziś chciałabym przedstawić cztery najciekawsze produkty tej drugiej marki, które niedawno trafiły na sklepowe półki. 
Najbardziej zainteresowana byłam Upiększającym podkładem, który za zadanie ma kryć wszelkie niedoskonałości, być trwały a dodatkowo po 8 tygodniach rozjaśniać przebarwienia. Zgodnie z zapewnieniami producenta pozostawia matowe wykończenie, jednak szczerze powiedziawszy, określiłabym jako satynowe. Całość wymaga przypudrowania, skóra po jego zastosowaniu jest miękka i gładka. Odnoszę jednak wrażenie, że na mojej tłustej cerze po kilku godzinach zaczyna zwyczajnie spływać, z uwagi na lekko nawilżające właściwości. Krycie określiłabym jako średnie. Ma szansę sprawdzić się u osób z suchą cerą, a kolor, 010 Even Vanillato ładny, bardzo jasny odcień z odrobiną żółtych pigmentów. Dla mnie niestety posiada ich nieco za mało. Plus za pompkę i szklaną buteleczkę, która jak wiadomo ma też swoje wady jeśli dużo podróżujemy. Nie mogę odnieść się do działania po dłuższym stosowaniu z uwagi na prostą przyczynę, aktualnie stosuję kurację kwasami.

spódnica: klik
Idąc dalej, uwagę przykuł lakier do paznokci w odcieniu Sweet Macaron Sin. O wiele adekwatniej byłoby, gdybym zaprezentowała go na paznokciach, jednak wybaczcie, w ciągu kilku dni pojawi się długi wpis o hybrydach ;) Numer 99 to ciekawy nudziak, choć nie do końca. Niby brudny róż, ale wciąż na tyle nietypowy, aby trudno było go opisać. 
Ogromnie podekscytowana byłam rozświetlaczem w pisaku wyposażonym w pędzelek. Odcień bardzo chłodny, niemalże srebrny z widoczną, różową poświatą (swatch tutaj). To moje drugie podejście to tego typu produktu, niestety, kolejny raz zaliczyłam kosmetyczną wpadkę. Praca z taką konsystencją, w odróżnieniu od pudru, jest o wiele trudniejsza. Bardzo trudno jest mi go rozblendować, aby nie był bardzo widoczny i sztuczny na twarzy. Być może to wina koloru, jak sądzicie? 

koszula: klik
Bardzo przyjemna we współpracy okazała się czekoladowa paletka. Chocolate Nudes to połączenie trzech matowych i trzech połyskujących cieni. Są bardzo kremowe i jedwabiste, choć nie oszukujmy się, pigmentacja mogłaby być lepsza. Na bazie ArtDeco jednak spisują się dobrze, z czasem nieco blakną. 


Nie osypują się zbyt mocno podczas aplikacji, a do gustu najbardziej przypadł mi odcień drugi z lewej: mocno błyszczący, jasny brąz. Kasetka jest wykonana z porządnej jakości plastiku, a ze względu na uniwersalność kolorów dobrze sprawdzi się podczas wyjazdów. Nie jest to może produkt, po który radziłabym lecieć do drogerii i zgarniać z półki czym prędzej się da, ale jakość oceniam zdecydowanie na plus.



ZAJRZYJ RÓWNIEŻ:
Catrice, świetne kamuflaże w płynie
Marka na dziś: WIBO
Marka na dziś: I<3Makeup

Niedziela dla włosów #9 | Isana Professional, kuracja do włosów z olejkiem arganowym

$
0
0

Ostatni czas namiętnie męczyłam mój ulubiony balsam Babuszki Agafii na kwiatowym propolisie, który jak wiecie, u mnie sprawdza się świetnie. Jednak po jakimś czasie zauważyłam, że włosy przyzwyczaiły się do niego, przyszło mi więc przekopać moje coraz mniejsze na szczęście, zapasy i odgrzebałam zupełną nowość dla mnie. Isana Professional to rossmannowska linia o nieco bardziej przemyślanych składach, która zbierała sporo pozytywnych recenzji. Odżywka z serii z olejkiem arganowym była już recenzowana tutaj, a dziś zabrałam się za kurację.

koszula-KLIK
Z uwagi, że tydzień temu podcięłam włosy (fryzjerkę pozdrawiam!) obawiałam się zbytniego obciążenia. Nałożyłam więc niewielką jej ilość, porównywalną do orzecha włoskiego, jedynie na kilka minut. Konsystencja jest gęsta, a zapach absolutnie przepiękny!


Problem z długimi włosami jest jeden: ciężko jest zmieścić je w kadrze. Nie wiem, czy udało mi się oddać efekt działania kuracji, ale bolesny upadek z łóżka dzięki temu na pewno zaliczyłam;) Brawo ja! Co mogę powiedzieć o jej działaniu? Ocenę wystawiam pozytywną. Włosy nie są pozbawione objętości, układają się ładnie i są miękkie. Nie dziwię się wielu pozytywnym opiniom na KWC. Przypadła mi do gustu o wiele bardziej niż wspomniana wcześniej odżywka.



ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Lakiery SEMILAC na jesień | Moje propozycje manicure i polecane kolory

$
0
0
 PRZEPIĘKNY naszyjnik- KLIK
Jesień zadomowiła się już na dobre, a wraz z nią mocne, intensywne odcienie na paznokciach. To jeden z głównych jej plusów! W lecie czernie, granaty i fiolety idą w odstawkę najczęściej na rzecz pasteli i neonów. Choć na zdjęciu powyżej widzicie niezaprzeczalnie piękny BISCUIT 032 mam Wam do pokazania kilka przykuwających i zdecydowanych odcieni z szerokiej gamy SEMILAC, o których wspominałam już tutaj. Od tego czasu, jak się domyślacie, moja kolekcja znacznie się powiększyła.


Lakiery hybrydowe noszę zazwyczaj ponad tydzień, czasem lekko ponad 1.5 tygodnia i jestem zmuszona zmyć, że względu na spory odrost. Efektem był długi czas przygotowania tego wpisu, ale liczę, że było warto :) We wrześniu miałam również okazję uczestniczyć w warsztatach przeprowadzonych przez tę markę i bardzo miło je wspominam. 


Przez ostatni czas nosiłam bardzo różne kombinacje, od typowo stonowanych po nieco szalone, może mało jesienne, ale kto wie, może kogoś zainspiruję? Numery podkreślone możecie zobaczyć na paznokciach, a co do reszty pozostawię mały niedosyt. Niedługo planuję bowiem pokazać wszystkie lakiery jakie mam na swatchach :)

103 ELEGANT RASPBERRY
017 GREY
018 COBALT
083 BURGUNDY WINE
034 MARDI GRAS
109 MISS OF THE WORLD
018 BLUE LAGOON
012 PINK CHERRY
094 PINK GOLD
094 STARLIGHT NIGHT
135 FRAPPE 
095 NIGHT IN VENICE 
016 GRUNGE
035 BISCUIT
066 GLOSSY CRANBERRY


W ostatnim czasie powróciłam, po prawie dwóch latach (chyba) do stempli. Uprzedzając pytania, bo sama miałam nie lada zagadkę: wzorki wykonywałam tradycyjnym lakierem, gęstym i dobrze kryjącym. Szybko rozprowadzony top coat w żaden sposób ich nie rozmywa.



Naszyjnik pochodzi ze strony Happiness Boutique.

Aktualizacja włosów: październik | Wrażenia po konferencji Meet Beauty w Warszawie

$
0
0
ulubiona koszulka ostatnimi czasy!
Pewnie nikogo  nie trzeba uświadamiać, że w zeszłą sobotę odbyła się konferencja Meet Beauty organizowana przez Blog media i Zblogowani. Tak się świetnie złożyło, że miałam okazję w niej uczestniczyć. Jak wrażenia? Mega pozytywne! Głównie ze względu na ludzi, których miałam okazję poznać. Zabrałam ze sobą aparat i miałam w planie zrobić kilka zdjęć,  ale szczerze powiedziawszy, wolałam skupić się na rozmowach niż fotografowaniu. Musicie mi uwierzyć, że atmosfera była super. 
Jako, że wszystko odbywało się w Warszawie, wybrałam się tam oczywiście z Angeliką. Na miejscu spotkałam jeszcze AniaMaluję, Natalię BlondHairCare, Anię- Balbinę Ogryzek, Maliniarkę, Karolinę, Beatę Ewalucję, Asię i Karolinę.  Wszystkie pozdrawiam, szalenie miło było mi zamienić choć kilka słów na żywo z każdą z osobna :)
Jeśli widziałyście dziewczynę w białej koszuli w serduszka o stosunkowo niskim wzroście- to byłam ja ;) Część osób mnie bowiem nie poznała. 


kurtka, która uratowała mnie przed zamarznięciem w drodze powrotnej, KLIK
Co do samych włosów, na których zapewne powinnam się skupić. Podcięłam je około dwa tygodnie temu, raczej dla odświeżenia kształtu. Zrobienie zdjęcia na wietrze jak widać okazało się arcytrudnym zadaniem, zwłaszcza, że śpieszyłyśmy się na mój pociąg do Lublina.

Co dziwne, podczas konferencji obyło się bez tragicznego bad hair day, niedowierzanie!:) Uczestniczyłyście? Jak Wasze wrażenia z pierwszego, tak dużego spotkania blogerek kosmetycznych?:)


Tu mnie znajdziesz | Portal kosmetykimineralne.pl

$
0
0

Jak wiecie od dawna jestem fanką minerałów. Marki Annabelle Minerals nie trzeba nikomu przedstawiać. Ich produkty zaliczam do moich ulubionych, niezmiernie miło jest mi więc uczestniczyć w nowym projekcie. Portal kosmetykimineralne.pl to coś dla każdej z Was: najnowsze trendy, porady i tutoriale. Na ten moment możecie przeczytać dwa moje teksty, ale systematycznie będzie ich przybywać. Możliwość tworzenia wpisów dla firmy, której filozofia makijażu pokrywa się z moją daje mi wiele satysfakcji. Zwłaszcza, jeśli towarzyszą mi genialne blogerki. Jakie? Zajrzyjcie na stronę!:)


Moja wyjazdowa kosmetyczka | Co zabrałam ze sobą tym razem?

$
0
0

Nikt nie lubi ciężkich walizek. W tym przypadku nie obawiam się generalizowania ani odrobinę. Minimum raz w miesiącu pakuję się i jadę w kierunku domu pod Zamościem. Czasem również wybieram zupełnie inną trasę, jak przykładowo, Warszawa sprzed tygodnia. Co tym razem zabrałam ze sobą? Czym kierowałam się podczas wyboru produktów? Myślę, że nikogo nie zaskoczę.


Bardzo często wychodząc z mieszkania doświadczam uczucia, że o czymś zapomniałam. Portfel? Jest. Klucze, telefon? Są. Tym razem o mały włos zapomniałabym o podkładzie Annabelle Minerals, który z pristej przyczyny nie załapał się na zdjęciu. Spakowałam go dopiero na sam koniec ;) Jak łatwo się domyśleć, zależało mi na małej objętości i wadze kosmetyczki, a przy okazji chciałam stworzyć podstawowy zestawkosmetycznych pewniaków. Tym razem spakowałam dwie rzeczy dodatkowo: miniaturkę szamponu Batiste oraz bibułki matujące. Co do pierwszego, przyczyna jest prozaiczna. Możliwe, że wrócę dopiero w poniedziałek, a korzystając z wolnego dnia prawdopodobnie wybiorę się na siłownię. Wszystko to oznacza, że mycie włosów czeka mnie dopiero wieczorem. Zdaję sobie sprawę, że tego typu produkty mają tyle samo przeciwników, co zwolenników. Ja określiłabym siebie jako neutralną, kierując się przekonaniem, że jest to dobry kosmetyk na awaryjne sytuacje w celu odświeżenia pasm, nie zaś zastępstwo ich mycia. 


Spakowałam kilka swoich ulubieńców: mały i zgrabny rozświetlacz Wibo Diamond Illuminator, szminkę Bourjois,eyeliner Eveline, tusz Loreal VML orazgenialny kamuflaż w kremie Catrice. Z uwagi na mocno przesuszone usta i opryszczkę (kolejny raz zastanawiam się nad kuracją Heviranem, co zresztą zaproponował mi mój dermatolog, macie jakieś doświadczenia?) zabrałam Carmex w wersji z granatem. Ostatnio bardzo skupiam się na makijażu brwi, z których nigdy nie byłam do końca zadowolona. Jest coraz lepiej, jednak nadal nie umiem dobrać właściwego produktu do ich stylizacji. Okazało się, że na moje ciemne i gęste z natury brwi dobrze jest zastosować bardzo jasną, prawie popielatą kredkę Manhattan. Podkradziona mojej szanownej Rodzicielce, nie wydajcie mnie ;)


Jak widać po zdjęciach (powiedzmy), nie zabrakło również pędzla do podkładu, kompaktowego, marki Annabelle Minerals oraz gumki Invisibobble. Nowością jest baza pod cienie z Wibo w formie kredki. Jak się sprawuje dam znać wkrótce :)

Zafunduj dłoniom SPA | The Body Shop, Alterra, For Your Beauty

$
0
0

Zmiany temperatur, deszcz, wiatr. Znów zapomniałaś rękawiczek? Dłonie stają się przesuszone, skóra odpłaca pięknem za nadobne. Przez kilka ostatnich tygodni cieszyłaś się pięknym i trwałym manicure, co jednak gdy po ich ściągnięciu paznokcie się rozdwajają, są matowe i łamliwe? Wyjściem z sytuacji może być kilkuetapowe, ale jakże przyjemne SPA.


Przed Tobą cztery, proste kroki...


ETAP PIERWSZY: PEELING
Dzięki niemu suchy i złuszczony naskórek zostanie tylko wspomnieniem. Przebarwione przez emalie paznokcie warto potraktować delikatnym polerowaniem i sokiem z cytryny. Niestety, ostatnio sama mam z tym nie lada problem, ale moja płytka nigdy nie była idealnie biała. Dobrym pomysłem będzie domowy peeling kawowy lub cukrowy z dodatkiem ulubionego olejku.


ETAP DRUGI: ODŻYWCZY KOMPRES
Czas na coś wyjątkowego dla dłoni, maskę do dłoni w postaci rękawiczek For Your Beauty nasączonych samymi dobrociami. Relaksujące 15 minut może być wyjściem w sytuacjach podbramkowych, gdy brakuje czasu na pozostałe etapy. Skład możecie podejrzeć tutaj. Opiera się głównie na maśle shea, oleju migdałowym i pantenolu, a także ekstrakcie z imbiru. Jak widać są dość duże, a przy tym dobrze nasączone. 


ETAP TRZECI: MASŁO
O jak najlepszym, naturalnym składzie. Zawartość masła shea przywróci naturalną otoczkę lipidową i zabezpieczy przed ponownym przesuszeniem. Gęsta, przyjemna konsystencja i zapach zachęca do stosowania nie tylko podczas SPA. Produkt The Body Shop Karite bardzo przypadł mi do gustu. Znajdziecie je w drogerii ekobieca.pl


ETAP CZWARTY: OLEJOWANIE PAZNOKCI
Świetny sposób na ekspresowe nawilżenie płytki, zwłaszcza, gdy po ściągnięciu hybryd wymagają specjalnego traktowania. Przy regularnym stosowaniu daje genialne efekty, jeśli więc możecie pozwolić sobie na codzienne wcieranie olejku, to polecam serdecznie ten sposób pielęgnacji. Tym razem użyłam gotowej mieszanki olejku Alterra. 


Jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji dłoni i paznokci? 

Ulubieńcy października | ArtDeco, Wibo, Manhattan, Loreal, Golden Rose, IHeartMakeup

$
0
0

To, że kolejny miesiąc już za nami nie trzeba nikomu mówić. Tym razem spóźniłam się z ulubieńcami, mimo, że zawsze staram się publikować wpis przed zmianą dat w kalendarzu. Z przyczyn niezależnych jednak byłam odcięta dobrych kilka dni od internetu ( co pewnie na dobre mi wyszło;)) a potem weekendy spędziłam kolejno w Warszawie na Meet Beauty oraz w domu. Z tej drugiej okazji mogłyście zobaczyć standardową zawartość mojej kosmetyczki. Teraz jednak skupię się na temacie, czyli najlepszych, najbardziej lubianych produktach. Kilka z nich było już opisywanych, a wraz z nadejściem jesieni nastąpił wielki powrót.



PALETA I HEART MAKEUP, DEATH BY CHOCOLATE
Jeśli miałabym pozbyć się wszystkim moich palet cieni i zostawić jedną, z pewnością byłaby to ta czekoladka. Swoją premierę miała już dawno i tutaj możecie przeczytać pełną recenzję. Uwielbiam konsystencję i świetną pigmentację, genialnie dobrane kolory to tylko dopełnienie całości. Kilkakrotnie byłam pytana przez znajome o markę cieni jakie danego dnia miałam na powiekach i wiem, że część z nich zdecydowało się jej zakup po obejrzeniu ich w akcji.

ARTDECO, BAZA POD CIENIE
Wypadałoby napisać, kultowy produkt, który dopiero teraz miałam okazję wypróbować. W połączeniu z cieniami IHM tworzy świetny duet. Słyszałam, że z czasem może wysychać, na razie nic się z nią złego nie dzieje. Przyjemna, silikonowa konsystencja. Wzmacnia pigmentację i przyczepność cieni. Gdyby miała nieco więcej krycia by wyrównać koloryt powieki, byłaby idealna. Kupicie ją tutaj w cenie 23,99 zł, z okazji aktualnej promocji.


LOREAL, TUSZ VLM SO COUTURE
Z każdą kolejną tubką potwierdzają się moje spostrzeżenia: ten produkt nigdy mnie nie zawodzi! Głęboka czerń, brak sklejenia, zero osypywania. Podobno wersja extra black lubi się odbijać, ale chyba nie mam ochoty ryzykować robiąc mały skok w bok i będę wierna ;) Na dniach rusza promocja w Rossmannie na tusze, jeśli więc nie miałyście okazji przetestować tej masakry na sobie, to polecam serdecznie.

MANHATTAN, KREDKA DO OCZU 
Wspominałam o niej ostatnio. Nie mam nawet pojęcia czy jest jeszcze dostępna, ale mam nadzieję, że tak. Jeśli nie, to trudno będzie mi zapewne znaleźć jej godne zastępstwo z uwagi na idealny, chłodny i dość jasny kolor. Moje brwi są z natury ciemne i gęste, ale zależy mi na ich podkreśleniu. Łatwo zazwyczaj jednak o przesadę i zazwyczaj zostawiałam je w spokoju. Na razie przy niej zostanę, jednak myślę nad czymś bardziej trwałym, ta bowiem mogłaby być nieco mniej kremowa, ale z uwagi, że jest skierowana od makijażu oczu nie czepiam się zbytnio.


WIBO, KREDKA DO UST / GOLDEN ROSE, SZMINKA VELVET MATTE nr 8
Jako, że ostatnio zamarzyły mi się usta ala Kylie Jenner, myśląc o odmianie od ciągłego malowania się fuksjową Bourjois. Wybór padł na nowość: kredkę Wibo w kolorze 02 z serii Nude Lips. Z tego co wiem, w ofercie są trzy odcienie, ten jednak jest dla mnie zbyt ciepły i brązowy, stąd mieszam go z matową GR 08 w kolorze stonowanego różu. Zastanawiam się, czy nie skorzystać z promocji -49% i sprawdzić, czy dwa pozostałe nie odpowiadałyby bardziej moim wymaganiom. Z jej właściwości jestem bardzo zadowolona. Nie ma drobinek, łatwo się rozprowadza, równo zjada. Wykończenie określiłabym jako satynowe. Bardzo fajna kredka, jestem pod wrażeniem! Niedługo natomiast cały wpis o nowościach Wibo :)

BLACK LASHES, BIBUŁKI MATUJĄCE Z WĘGLEM BAMBUSOWYM
Nie kupiłam ich sama, znalazłam je w paczce z eventu Meet Beauty. Bibułki są cienkie i dobrze chłoną sebum, do tego są czarne. Zawsze to jakaś odmiana :) Z tego, co podpowiada internet 100 sztuk kosztuje około 17 złotych. Akurat skończyłam całe opakowanie bibułek Marion, dobrze więc, że uzupełniłam ich brak dobrym produktem.

Co zachwyciło Was w tym miesiącu?

Jak zrobić stemple na hybrydzie? | Wybór lakierów, płytek, technika odbijania

$
0
0

Fascynacja manicure hybrydowym wcale nie słabnie, ba, w ostatnim poście dotyczącym Semilac mogłyście zauważyć, że po kilku latach przerwy odkurzyłam moje płytki do stempli i zabrałam się urozmaicanie moich paznokci. Przyznam się, że nie sądziłam, że sprawi mi to taką frajdę! Miałam jednak kilka obaw, a czytająckomentarze pod ostatnią notkąoraz na facebooku postanowiłam nieco rozwiać wątpliwości.



WYBÓR PŁYTEK 

Po kilku próbach zawsze wracałam do płytek marki Konad. Większość odbija się bez problemu,. Marzą mi się te w geometryczne wzory, które genialnie wyglądają na hybrydach, więc za jakiś czas, gdy dojdą moje nowe płytki innej firmy będzie co pokazywać.

TECHNIKA ODBIJANIA
Identyczna jak w przypadku standardowych lakierów, choć przyznam, że ze względu na lepką warstwę dyspersyjną lakier odbija się łatwiej i bardziej równomiernie, fragmenty nie odstają. Wzorek odbijam zawsze na utwardzony pod lampą kolor bazowy bez wcześniejszego przecierania cleanerem. Po tym etapie nie jest konieczne kolejne jej zastosowanie.



UTRWALANIE
Oczywiście, wymagane jest nałożenie lakieru nawierzchniowego Semilac na całość manicure. Obawiałam się rozmazywania wzorów, nic takiego jednak się nie dzieje. Polecam jednak starać się nie przeciągać pędzelkiem zbyt wiele razy, nabrać jedną, większą ilość na pędzelek i równomiernie rozprowadzić po paznokciu zabezpieczając wolny brzeg.


Bourjois La Laque, Golden Rose Rich Color, Golden Rose Selective

WYBÓR LAKIERÓW
Tu kolejna zagwozdka, jaki lakier wybrać? Czym się kierować? Nie jest możliwe bowiem wykonanie stempla hybrydą. Zasada, która u mnie się sprawdziła jest prosta: najlepsze do zdobień tego typu są normalne lakiery, dobrze kryjące, gęste, nawet lekko zaschnięte. Grunt, aby pigmentacja była odpowiednia. Jeśli posiadacie w swoich zbiorach lakier, który praktycznie nie wymaga nałożenia dwóch warstw, to bardzo prawdopodobne jest, że będzie on odpowiedni. Do tej pory próbowałam głównie z lakierami Golden Rose i Bourjois La Laque ( na pierwszym zdjęciu wzorek wykonałam białym tej firmy)



W zapasie mam kilka innych opcji urozmaicania manicure hybrydowego, będzie się działo :)



YVES ROCHER | Trzy ciekawe kosmetyki: pielęgnacja włosów, makijaż i zapach

$
0
0

Kosmetyki Yves Rocher zawsze kojarzyły mi się z wysoką jakością i starannie dobranymi składnikami. Długi czas mogłam jedynie przeglądać katalogi, które z niewiadomych przyczyn często znajdywałam w domu, nigdy niczego nie zamawiając. Czas nadrobić te zaległości i przed Wami trzy ciekawe produkty tej francuskiej marki, które ostatnio miałam okazję przetestować dzięki otrzymanej od YR paczce.


Nie wiedzieć czemu, ale mam zwyczajnie słabość do produktów w szklanych buteleczkach. Całość od razu prezentuje się o wiele bardziej elegancko i zachęca do stosowania. Produkt stosowałam dwojako, na włosy po myciu oraz w ciągu dnia, gdy potrzebały nawilżenia. Serum ma bardzo lekką, przyjemną konsystencję i piękny zapach. Nie obciąża, wygładza końcówki. 97%  składników pochodzenia naturalnego. Minusem jest mała wydajność, bardzo szybko widoczne jest zużycie.



Nie będę ukrywać: nie umiem pięknie opisywać zapachów i zazdroszczę ludziom tego talentu. Jeśli chodzi o zapachy, jestem bardzo wybredna. Większość podoba mi się tylko na kimś, a sama często mam wrażenie, że kompozycja zupełnie do mnie nie pasuje, dusi i powoduje bóle głowy. Tradycyjnie, moje ulubione zostały wycofane, a ja zostałam bez zapasowego flakoniku. Pierwsze spotkanie z So Elixir nie należało do udanych. Dość mocne, z wyczuwalną waniliową nutą, byłam przekonana, że wylądują w rękach mojej mamy. Przekonałam się do nich,  w małych ilościach świetnie zgrywają się z obecną aurą, choć niestety, na mojej skórze nie są zbyt trwałe. Najbardziej podobają mi się na sam koniec, gdy są już ledwo wyczuwalne.


Ciemne kredki do oczu to kosmetyk, po który sięgam od wielkiego dzwonu i zazwyczaj, gdy zdarza mi się wykonywać makijaż na innych osobach. Ostatnio jednak staram się nieco wyjść poza mój standardowy schemat i próbować nowych rzeczy. Odcień 07 BleuPensee to bardzo ciemny granat z niewielką ilością drobinek. Co mnie zaskoczyło? Wspaniała trwałość! Po zastygnięciu kredka jest dosłownie nie do zdarcia nawet przy mocnym pocieraniu. Do tego konsystencja: przyjemnie żelowa i miękka. Bardzo pozytywne zaskoczenie.


Znacie Yves Rocher? Macie swoich ulubieńców?

Pierwsze wrażenie | Catrice, edycja limitowana FALLosophy

$
0
0

Edycje limitowane Cosnovy to coś, co zawsze bardzo mnie interesowało. Głównie, gdy nie miałam do nich dostępu, a gdy to się zmieniło moja chęć na produkty Catrice i Essence dziwnym trafem zmalała. Tej jesieni jednak przygotowano kosmetyki pod szyldem FALLosophy, którym szalenie ciężko się oprzeć. Całość prezentuje się przegenialnie, skorzystałam więc z propozycji by pokazać ją na blogu. Kolorówka zawsze miło się fotografuje, a używa jeszcze przyjemniej.


Miałam chwilę czasu by się z nimi zapoznać, a czy jako ignorantka w kwestii różu mogłam sobie podarować taki cudny gradient? Jego wygląd chyba mówi sam za siebie. FADING INTO DAWN  jest w konsystencji bardzo kremowy, śliski a pigmentacja bardzo dobra.


Kolej na szminki, czyli coś, co bardzo lubię. Uwagę przykuły opakowania, solidne, ciężkie, zamykane na magnes, dzięki czemu nie otworzą się w torebce. Są bardzo kremowe i lekkie, prawie nie wyczuwalne na ustach. Równo się zjadają, ale nie ma co oczekiwać super trwałości ze względu na ich delikatnie nawilżającą formułę, dzięki której nie podkreślają suchych skórek. Nie wylewają się poza kontur ust, jednak konturówka nigdy nie zawadzi. Od lewej: chłodniejsza C03 LITTLE RED RIDING HOOD i nieco cieplejsza, C02 RUSTIC ROSE. 



W kolekcji znajdują się również trzy cienie i pędzelek, mały, poręczny, z przyjemnym włosiem, sprawdzi się podczas wyjazdów. Motyw liści znów pojawił się na tłoczeniu, a na zdjęciu widzicie od lewej: C01 ROBIN WOOD, oraz C03 BERYTALLE. Wykończenie jest matowe, a pigmentacja, zwłaszcza szarego, świetna. 


Limitowana ma trafić do sklepów w tym miesiącu, teoretycznie będzie ją można kupić do grudnia tego roku. Jak wyjdzie w praktyce, wiemy zapewne wszystkie- trzeba dużo szczęścia aby dorwać produkty z takich edycji. Albo pojawiają się spóźnione, albo nie wszystkie sklepy mają je w asortymencie. Czy warto jednak przyjrzeć im się z bliska? Zdecydowanie!

Swatche dodam na dniach, z uwagi na fakt, że mój aparat zwariował i totalnie przekłamał odcienie. :)


Trzy płyny micelarne o dużych pojemnościach, który najlepszy? | Mixa, Garnier, Tołpa

$
0
0

Trzy płyny micelarne o tej samej pojemności 400 ml. Różnią się składem i właściwościami. Przez ostatni czas miałam okazję wypróbować produkty z różnych półek cenowych. Jak wypadły w porównaniu u posiadaczki wrażliwej skóry wokół oczu, która ceni sobie ekspresowy demakijaż bez podrażnień? 


Bardzo długo moim faworytem był Garnier 3w1 (16 złotych Rossmann), pokusiłam się jednak podczas promocji na droższy i bardzo chwalony produkt Mixa ( 27 złotych). Dopiero później, po zachwycie nad kremem pod oczy Tołpa ( 25 złotych) przywędrowała do mnie kolejna butelka. 
Wszystkie są praktycznie bezzapachowe i kierowane do skóry wrażliwej, często podrażnionej. Brak w nich alkoholu. Na co dzień stosuję je do zmywania oczu, przy czym warto zaznaczyć, że tusz Loreal So Couture do najłatwiejszych przeciwników nie należy. Sięgam po nie również jako zamiennik toniku po myciu całej twarzy.


Najłatwiej będzie wskazać, który sprawdził się najgorzej? Z przykrością muszę stwierdzić, że do gustu zupełnie nie przypadł mi płyn Tołpa. Zdecydowanie gorzej radził sobie z makijażem, pozostawiał dziwną, nieco lepką warstwę oraz nieco podrażniał moje oczy. Widziałam dużą różnice, gdy sięgnęłam po któryś z konkurencji. Pozostałe dwa postawiłabym na równi, choć jednak minimalnie chętniej stosowałam Mixę Optymalna Tolerancja. Prawdopodobnie podczas promocji w Rossmannie -40% na pielęgnację twarzy zakupię właśnie te dwa na zapas. Jak wiadomo jednak, oba produkowane są przez ten sam koncern Loreal. Nie wysuszają skóry i są tak samo poprawnie wydajne. 



Niedziela dla włosów #10 | Natura Siberica, rokitnikowy szampon i balsam dodający objętości

$
0
0
sukienka pochodzi z tego sklepu
Niedziela to moment, kiedy mogę na spokojnie naolejować włosy na dłuższy czas niż kilka godzin i chętnie korzystam z tej możliwości. Odkąd powróciłam do tego regularnie nie mam problemów z rozdwojonymi końcówkami, mimo, że włosy mam możliwość podciąć stanowczo za rzadko. Tej niedzieli skusiłam się na bardzo lubiany przeze mnie ostatnio balsam Natura SibericaObjętość i Pielęgnacjaw komplecie z Rokitnikowym szamponem tej samej firmy. 
Nie jest to pierwsza odżywka NS jaką miałam, kiedyś stosowałam wersję w oliwkowej butelce i była całkiem w porządku. Jak na złość, gdy chciałam zaprezentować, jak świetnie sprawuje się na moich włosach pasma się zbuntowały i wyglądały zwyczajnie średnio, ale najważniejsze widać: wspominaną objętość.


Z tego, co wiem, niestety składy są nowe, wcześniejsze były o wiele bardziej naturalne, więc całkiem możliwe, że na rynku nadal dostępne są dwie. Zapach jest przyjemny, nieco męski, a konsystencja odpowiednia, by nie spływać. Po zastosowaniu włosy zawsze pięknie się układają (może prócz wczorajszego dnia;)). 


Dodatkowo, są przyjemnie sprężyste, zapewne najlepszym wyjaśnieniem będzie porównanie do reklam, gdzie modelki zmysłowo rozpuszczają włosy, a one rozsypują się kaskadami. Mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli, choć do takich pań mi daleko. Może delikatnie obciążać, jeśli przesadzimy z ilością lub czasem trzymania. Aktualnie zrobię od niego małą przerwę, bo być może zwyczajnie zbyt często go stosowałam? 


Szampon skusił mnie po świetnej masce z tej samej serii, opisywanej już tutaj. Zapach jest identyczny, słodki, niczym napoju gazowanego. Wydajność jest średnia, mimo, że dobrze się pieni. Czy faktycznie dodaje objętości, ciężko mi stwierdzić. Stosuję go zazwyczaj w zestawie z balsamem i choć dobrze domywa oleje, to mam wrażenie, że potrzebuję czegoś, co lepiej oczyści skórę głowy. Od kilku miesięcy nie mogę zapanować nad jej przetłuszczaniem, ale może być to też wina uprawiania sportu. 


Produkty znajdziecie w drogerii ekobieca.pl w cenach około 20 złotych za butelkę. Skład szamponu i balsamu tutaj i tutaj.
Jak Wam minął wczorajszy dzień? Małe, włosowe SPA?



W tym tygodniu na paznokciach | Semilac 005 Berry Nude

$
0
0

Choć chyba w gwoli ścisłości powinnam napisać "w tygodniu ubiegłym", jednak jeden z moich nowych odcieni Semilac zrobił furrorę na instagramie, że warto poświecić mu osobny wpis. Szczerzę przyznam, że przepadam za takimi eleganckimi, lekko przybrudzonymi odcieniami. To idealna alternatywa dla osób stroniących od klasycznej czerwieni, a mimo to wolą coś nieco bardziej zdecydowanego od kolorów nude. Przed Wami BERRY NUDE :


Dwie warstwy wystarczą do pełnego krycia. Jakościowo bez zarzutu w porównaniu z resztą lakierów jakie posiadam. Wzorek wykonany stemplami i płytką Konad, lakier to natomiast standardowy Bourjois La Laque o wysokiej pigmentacji. 
Co bardziej spostrzegawcze osoby mogły zauważyć nowy kształt paznokci. Po wielu latach posiadania zwykłych, spiłowanych na prosto próbuję czegoś nowego. Jak myślicie, lepiej, gorzej? 


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
JAK ZROBIĆ STEMPLE NA HYBRYDZIE
PREZENTACJA 11 KOLORÓW SEMILAC
SEMILAC KOLORY I STYLIZACJE NA JESIEŃ




Nowości KOBO | Matowe pomadki w płynie, czy warto?

$
0
0

Jeśli czytacie mojego bloga od jakiegoś czasu, zapewne żadną nowością dla Was będzie fakt, że mocne usta to coś, co uwielbiam. Od dawna jestem wierna matowym pomadkom Bourjois i określiłabym je jako mój produkt idealny, za którym będę bardzo tęsknić, gdy go wycofają (a znając moje szczęście, tak właśnie będzie). Mimo to z chęcią sięgam po inne w ramach testów łudząc się, że znajdę coś równie dobrego, w niższej cenie. Tym razem na tapetę wzięłam nowości KOBO. Tylko czy takie do końca matowe, jak zapewnia producent? O tym nieco niżej. 

406, 403, 404, 402, 405, 401
Sześć, intensywnych, głównie rzucających się w oczy, kolorów, choć znajdziemy tu również dwa nudziaki i jeden bardziej codzienny odcień. Z uwagi na samą ich estetykę na ich widok dosłownie zaświeciły mi się oczy. Każda o pojemności 9 ml ze standardowym aplikatorem gąbeczką. Piękny, owocowy i słodki zapach. 

OD LEWEJ: 406,405, 404, 403, 402, 401
Konsystencja? Tutaj zaczynają się schody, zwyczajnie trudna do określenia. Z jednej strony lekka, nieklejąca, o wysokiej pigmentacji. Z drugiej, nie zasycha na ustach i nie jest do końca matowa. Po nałożeniu bowiem możemy uzyskać taki efekt: 

403 CHERRY DRINK
Na opakowaniu widnieje jednak informacja, aby nadmiar usunąć chusteczką, tak też więc robiłam przy kolejnych testach. Po odbiciu (KLIK porównanie) staje się zdecydowanie bardziej satynowa, choć nadal wyczuwalny jest lekki poślizg. Nie wylewa się poza kontur ust, ale mam wrażenie, że jednak lekko je przesusza. 

OD LEWEJ: 404, 405, 401
Trwałość określiłabym jako średnią, niestety. Co prawda równo się zjada i ze względu na ilość pigmentów kolor zostaje dłużej na ustach, jednak u mnie, bez jedzenia i picia utrzymuje się około dwie godziny maksymalnie. Czegoś mi w nich brakuje, a może tak bardzo jestem zakochana w Bourjois, że ciężko jest mi znaleźć ich zamiennik? Kto wie. Kolory są jednak obłędne i gdyby nieco dopracowano formułę, byłabym przeszczęśliwa, zwłaszcza, że cena wynosi jedynie 14,99 złotego.

OD LEWEJ: 402, 403, 406
Bardzo ciekawą prezentację na ustach wszystkich kolorów przygotowała MAVIA, jeśli więc najnowsze produkty Kobo Was zainteresowały, to zapraszam na jej bloga :)



Aktualizacja włosów | listopad

$
0
0

To nic innego, jak kolejna aktualizacja, gdzie włosy mimo, że miały wyjątkowo dobry dzień na zdjęciu całości wyglądają...jak wyglądają ;) Umówmy się jednak, jesień to nie jest najlepszy dla nich czas i nawet balsam Babuszki Agafii i cedrowe mydło do kompletu nie sprawią, że uwiecznione w pochmurny, deszczowy dzień będą wyglądać powalająco.


Na dodatek nieco wiało i kropiło, ale wczorajszy dzień i tak spędziłam przemiło. Lubliniankom razem z Angeliką (która zdecydowanie powinna wrócić do pisania bloga!) polecamy kawiarnię Świętoduska Cafena Krakowskim Przedmieściu. Pyszne i zapewne ogromnie kaloryczne tarty na bazie Ferrero Rocher lub Snickers poprawią nawet najbardziej zepsuty nastrój (choć na swój absolutnie nie narzekam ostatnio ;)). Płaszcz ze zdjęcia pochodzi z tego sklepu i jestem z niego bardzo zadowolona. Świetnie wykonany, piękny kolor. W przeciwieństwie do kremowego (który okazał się ogromny, mimo rozmiaru S) jest ciepły i idealny na aktualną aurę. Jaśniejszy po zmniejszeniu sprawdzi się na wiosnę ;)


Viewing all 314 articles
Browse latest View live