![]() |
KIMONO pochodzi z tej strony |
Przede wszystkim, na samym początku należałoby zacząć od tego, jaka jest aktualnie moja skóra? Określiłabym ją jako tłustą/mieszaną, ze sporą tendencją do zapychania, zwłaszcza na policzkach. Mimo to, w zimie bardzo lubi uprzykrzać mi życie fazami przesuszenia na zmianę z przetłuszczeniem. Chwilami ciężko nad nią zapanować, więc po produkty sięgam zależnie od jej aktualnego stanu. Duży wpływ na wybór kosmetyku ma również mój czas do wyjścia. Nikomu nie muszę mówić, że jeśli mam dosłownie dwadzieścia minut do wyjścia, to moją uwagę przyciągną lekkie w konsystencjach kosmetyki.
Po moim zachwycie nadpeelingami Sylveco zainteresowałam się lipowym płynem micelarnym (kupicie go w ekobieca.pl za 17,99 zł), który z powodzeniem radzi sobie również z demakijażem, a rano jako tonik i odświeżenie skóry. Z racji, że ostatnio kontynuowałam kurację kwasem glikolowym w postaci toniku, dość często sięgam po filtr Flos Lek, choć przyznam, że marzy mi się coś o suchym wykończeniu.
Na co dzień stosuję krem Soraya z kwasem hialuronowym (dokładnie taki), który trafił do mnie zupełnie przypadkowo. Ma lekką konsystencję i dobrze nawilża, jednak nałożony w zbyt dużej ilości może słabo współgrać z kolorówką, z uwagi na delikatną warstewkę, jaką pozostawia. Nie jest ona bardzo mocno wyczuwalna i na dłuższą metę jestem z niego zadowolona, z prostej przyczyny: nie spowodował zaskórników i innych, niemiłych niespodzianek. W dni natomiast, kiedy cera jest uspokojona lubię nakładać ampułkę Pat & Rub.
Zdarza się, że zupełnie nie planuję nakładania makijażu lub wstaję na tyle wcześnie, że mogę sobie pozwolić na nałożenie olejku. Żadnego zaskoczenia nie będzie, jeśli wskażę swojego ulubieńca: olejek z marakui Avebio. Działa cuda i niedawno namówiłam na niego kolejną koleżankę licząc, że będzie podobnie zachwycona. Recenzję możecie przeczytać tutaj.
Kwestia skóry pod oczami to od wieków mój problem. Jest cienka, a sińce to niestety codzienność. Staram się więc dbać o jej odpowiednie nawilżenie i odżywienie. Z pomocą przychodzą mi dwa kremy: lekki i szybkowchłaniajacy się rosyjskiej marki Natura Siberica, oraz zdecydowanie bardziej treściwy i wspaniale kojący Tołpa. Mimo, że jest przeznaczony do skóry 40+ nie przeszkadza mi to specjalnie. Żyję w przekonaniu, że to, co potrzebne skóra wchłonie. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że delikatne, pierwsze zmarszczki spowodowane zapewne przesuszeniem uległy spłyceniu, skóra w tej okolicy jest miękka, sprężysta i wygładzona. Bardzo polecam, pojawiał się nawet w Biedronce w jednej z gazetek promocyjnych i żałuję, że nie zrobiłam zapasu.
Jak zmienia się Wasza pielęgnacja? Testujecie nowości, czy trzymacie się sprawdzonych produktów? Przyznam, że sama staram się możliwie zminimalizować testy kosmetyków do twarzy, z obawy o niespodziewane reakcje skóry. Zawsze można to nadrobić sobie kolorówką :)