Quantcast
Channel: alteregoblog.pl | blog kosmetyczny, blog urodowy
Viewing all 314 articles
Browse latest View live

STRONY I APLIKACJE PRZYDATNE NA DIECIE | JAK WYLICZYĆ ZAPOTRZEBOWANIE KALORYCZNE, KONTROLA MAKROSKŁADNIKÓW JEDZENIA, TABELE KALORII

$
0
0
NA PAZNOKCIACH: SEMILAC RUBY CHARM, KOSZULKA TUTAJ, SPODNIE TUTAJ

Ruch i aktywność fizyczna to tylko 30% sukcesu w dążeniu do wymarzonej sylwetki. O ile ćwiczenia to dla mnie zazwyczaj przyjemny sposób na odstresowanie się, to walka o utratę ilości tkanki tłuszczowej trzeba zacząć w kuchni. Często ktoś pyta, czy będąc na diecie ważę wszystko, co jem. Cóż, przyznam, że większość jedzenia, co dla sporej części osób jest szokujące i...dziwne? Jestem w stanie to zrozumieć, bo każdy ma prawo żyć jak chce. Niestety, próby odżywiania się na oko zakończyły się fiaskiem już dawno temu i przez ten czas zaprzyjaźniłam się z kilkoma stronami i ciekawymi aplikacjami na telefon, które są bardzo przydatne. Nie twierdzę, że najlepsze, jednak warto zwrócić na nie swoją uwagę.

Podstawową sprawą jest wyliczenie zapotrzebowania kalorycznego, przy określonej aktywności fizycznej, wzroście i wadze. Na ten moment korzystam ze strony 1percentedge.comi z tego, co wiem jest to bardzo szczegółowy kalkulator. Po wpisaniu danych otrzymujemy wykres z
podziałem na dni treningowe i nietreningowe oraz rozkład makroskładników w każdym z nich.



Drugi skreen przedstawia przykładowy wykres (mój wygląda nieco inaczej). Aktualnie staram się odżywiać w 80% czysto a 20 % pozostawiam sobie na małe grzeszki, choć ostatnio jest ich bardzo mało. Wróciłam również do regularnego cardio.


Kolejną stroną, z której regularnie korzystam są tabele-kalorii.pl 
Jest niezwykle przydatna do obliczania kaloryczności posiłków, pozwala na zapisywanie ulubionych produktów, wykres naszych dzielnych zmagań, dzienne podsumowanie (razem z makro) oraz wiele innych. 



Odkąd zmieniłam telefon na lepszy model (ale ile mam z nim problemów, to głowa mała!) korzystam również z aplikacji MyFitnessPal, która co prawda ma swojąstandardową stronę, ale prościej jest mi sięgnąć po nią, gdy jest już zainstalowana. Działa na identycznej zasadzie jak powyższe tabele.


Krótko po nowym roku pojawił się mój wpis o siłowni. Czy coś się zmieniło? Przyznam, że tak. Zawsze chciałam się podciągnąć na drążku i jakieś 3-4 tygodnie temu zaczęłam intensywny trening pleców, który polegał na niczym innym jak próbach wykonania maksymalnej ilości powtórzeń przy pomocy drugiej osoby. Co trening, niezależnie od ćwiczonych partii powtarzałam to ćwiczenie. Sama jestem zaskoczona, ale kilka dni temu udało mi się samodzielnie podciągnąć trzy razy, teraz więc tylko czekam na kolejne postępy :) W najbardziej problematycznej partii ciała (nogi) również jest spory postęp siłowy, zwłaszcza porównując na dłuższym okresie. Wam życzę tego samego, a sama coraz bardziej rozważam zakup rolek, jeśli możecie podpowiedzieć mi, czym kierować się przy zakupie to będę szalenie wdzięczna :)




PIELĘGNACJA WŁOSÓW | MÓJ NAJLEPSZY SPOSÓB NA ROZDWAJAJĄCE SIĘ I PRZESUSZONE KOŃCÓWKI

$
0
0
SUPER SZORTY TUTAJ,PUDROWY GOLF TUTAJ

Zadbane, zdrowe końcówki to klucz w zapuszczaniu włosów do wymarzonej długości a także utrzymania ich w dobrej kondycji. To własnie one najczęściej odpowiadają za wygląd fryzury, przesuszone i rozdwojone sprawiają, że z miejsca traci ona na estetyce. I choć rozumiem chęć posiadania długich włosów, to najczęściej unikanie strzyżenia mija się z celem. Warto więc znaleźć na nie idealny sposób. Część z Was zauważyła pod wpisami dotyczącymi pielęgnacji, że mimo posiadania ich aż do pasa (co jak wspominałam, niekoniecznie mi odpowiada) końcówki są w dobrym stanie. Co ma na to główny wpływ i jaki jest mój patent?

Przede wszystkim niskoporowate włosy, jak moje są mniej podatne na wysuszanie, łuski przylegają ściślej, stąd łatwiej jest o nie dbać. Druga, moim zdaniem kluczowa kwestia to sposób zabezpieczania. Dopiero niedawno udało mi się wypracować idealny sposób i jest to zabezpieczanie olejkiem na sucho w połączeniu ze standardowym silikonowym serum. Stosowanie samego jedwabiu nie dawało tak dobrych efektów, jak ta kombinacja. Jak wygląda cały proces? Bardzo prosto.


Po myciu włosów pierwszym etapem jest ich rozczesanie, po czym na dłoń nalewam kroplę olejku, najlepiej lekkiego i odżywczego, aktualnie jest to macadamia, choć lubiłam się z olejkiem ze śliwki. Całość dokładnie rozcieram, ale jeśli mam wrażenie, że zaaplikowałam za dużo rozprowadzam nieco po skórze. Dopiero potem nakładam go na końcówki, nieco wgniatając od dołu. Lepiej jest dwukrotnie powtórzyć proces niż przesadzić. Następnie sięgam po silikonowe serum i suszę średnim nawiewem. Jeśli zauważam, że są nadal niedociążone, dokładam samego, czystego oleju.

Na co dzień, zawsze rano powtarzam ten proces, co pozwala mi również uniknąć nieprzyjemnego plątania i ułatwia rozczesywanie, choć nie mam z tym szczególnych problemów. Rozdwojonych końcówek mam bardzo mało, zdarzają się sporadycznie, mimo, że podcinam je co około trzy miesiące. Warto jednak wspomnieć, że warto dbać o nie również przez standardowe olejowanie (u mnie przed każdym myciem) oraz odżywki i maski.


ZAJRZYJ RÓWNIEŻ:





PIELĘGNACJA TWARZY | CO DIAMETRALNIE POPRAWIŁO STAN MOJEJ CERY?

$
0
0

Gdy miałam jeszcze naście lat często narzekałam na stan swojej cery. Z czasem jednak okazało się, że to, na co marudziłam było prawdziwym błogosławieństwem i dopiero teraz, po długim okresie oczekiwań mogę napisać, że sytuacja została opanowana w zadowalającym mnie stopniu. Jednak powinnam rozpocząć od tego, jaka jest moja skóra?

-przetłuszczająca się, zwłaszcza w strefie T,
-bardzo skłonna do zapychania, zaskórników zamkniętych, głównie na policzkach i skroniach,
-wrażliwa i naczynkowa w centralnej części policzków
-o rozszerzonych porach, 
-bardzo kapryśna.


Moim największym problemem stał się zupełny brak gładkości cery spowodowany bardzo mocnym zapchaniem porów oraz trudno gojące się stany zapalne, które pozostawiały przebarwienia. Co dziwne, bo nawet dermatolog nie bardzo umiał wyjaśnić mi przyczyny, w makijażu stawiam na minerały, a zmiany pielęgnacji starałam się możliwie ograniczyć. Zaczęłam więc od retinoidów (Differin) a potem próbowałam kwasu azelianowego, który przyniósł średnie efekty i z czasem zaczął mnie bardzo podrażniać. Jesienią postanowiłam spróbować czegoś nowego, a mianowicie toniku na bazie kwasu glikolowego. Okazało się, że to strzał w dziesiątkę. I choć jednak zdaję sobie sprawę, że zapewne wiele z Was ma o wiele lepszą cerę, to z uwagi na moją poprawę żal nie poświęcić mu całego wpisu.

Tonik to nic innego jak rozcieńczony początkowo do około 8% kwas z wodą demineralizowaną. Zdarzało mi się dodawać również dodawać nieco kwasu hialuronowego. Stosuję go po wieczornym oczyszczeniu skóry jednym z rosyjskich mydeł lub delikatniejszym preparatem (zależnie od stanu skóry) przy pomocyszczoteczki Foreo. Czasem odczuwalne było lekkie pieczenie, jednak nie było to nic uciążliwego. Na początek warto mieć pod ręką neutralizator. Przed snem nakładam również mój niezastąpiony olejek z marakui. 


Z własnego doświadczenia napiszę, ze lepiej jest rozpocząć od dużo niższych stężeń i w przypadku braku efektów zwiększyć procentowość, niż straszliwie się łuszczyć i odczuwać dyskomfort. Działanie często jest widoczne z czasem, warto więc o cierpliwość. Jeśli zauważę, że stan cery się nieco pogarsza, przechodzę na bardziej stężony tonik. W przypadku peelingów byłabym bardzo ostrożna, jednak aktualnie nie zauważam dużego przesuszenia lub łuszczenia, zamiennie więc sięgam po enzymatyczne lub mechaniczne.

Przede wszystkim, jakie zauważam efekty?
- skóra jest gładka w dotyku, przy czym wcześniej nie było o tym praktycznie mowy,
- bardzo duże zmniejszenie ilości zaskórników,
- wygładzenie i ujednolicenie koloru cery,
- zwężenie porów,
- zniwelowanie przebarwień potrądzikowych,
- wszelkie stany zapalne goją się zdecydowanie szybciej
- a przede wszystkim, są dni gdy mogłabym darować sobie stosowanie podkładu.

SWETER TUTAJ
W sklepach dostępne są gotowe preparaty z zawartością kwasów, jednak zależało mi na czystym preparacie, w obawie, że kolejny krem może tylko pozapychać pory. Dodatkowo, zakup samego, stężonego KG jest mniej kosztowny (14zł/7ml). Mój jest do kupienia tutaj i ma jedno, małe ułatwienie, a mianowicie rozpisane rozcieńczenia, jakie można uzyskać dodając określoną ilość wody.
Zastanawiam się, co zrobić latem, być może jednak powrócę do azelianowego, jest to jeden z bezpiecznych produktów do stosowania w miesiące z dużą ilością Słońca. Biblią dla osób rozpoczynających przygodę z kwasami i retinoidami jest blog Italiany, na którym znajdziecie masę niezbędnych informacji. 



MAKIJAŻ | NOWOŚCI DO UST: CATRICE ULTIMATE STAY, RIMMEL THE ONLY 1, KOBO MATTE LIPS

$
0
0

Mimo, że aktualnie wciąż najczęściej sięgam po moje ulubione pomadki wkredce Golden Rose, to w ostatnim czasie miałam okazję zapoznać się z ciekawymi nowościami do ust kilku znanych firm, Trzy marki, siedem szminek, każda z nich o nieco innych właściwościach i wykończeniu. 

SWATCHE WSZYSTKICH KOLORÓW

Na wiosnę RIMMEL przygotował zupełną innowację, szminkę The Only 1, kreowana na długotrwałą, a przy czym nawilżającą i komfortową w noszeniu. W paczce znalazłam odcienie, z którymi zapewne spotkałyście się już na innych blogach: 
200 IT'S A KEEPER codzienny, brudny róż z delikatnymi drobinkami (niestety!)
510 BEST OF THE BEST intensywną czerwień z różowymi tonami
800 UNDER MY SPELL ciepła śliwka

Konsystencja jest bardzo przyjemna, masełkowata, gładko sunie po ustach. Nie podkreśla suchych skórek, jednak czy nazwałabym ją długotrwałą. Zazwyczaj, gdy sięgam po mocne kolory zależy mi na mniej śliskiej konsystencji, przy ich stosowaniu wciąż miałam obawy, że coś się rozmazało lub wylało poza kontur. Pięknie pachną i jeśli macie ochotę tę rewolucyjną nowość, to celowałabym jednak w bardziej stonowane kolory.

ULUBIONY SZALIK TUTAJ

Dla równowagi przejdźmy do matowych produktów marki KOBO. Przyznam, że po ostatnim podejściu do "matowych" szminek opisywanych tutajpodeszłam do nich mocno sceptycznie. Matte lips są faktycznie matowe, przy czym pozbawione ekstremalnie suchej konsystencji. Dla pewności polecałabym odcisnąć lekko nadmiar lub chwilę poczekać. Trzymają się bardzo przyzwoicie i o ile nie jest to mój ideał w kwestii pozbawionych połysku kosmetyków, to jest to zdecydowany krok do przodu. Zwłaszcza, że kolory 
405 NICEA różowo-fioletowy odcień (?)
406 CROIX ciemne wino
są, trzeba przyznać, bardzo ciekawe. Raczej na zimniejsze miesiące, jednak dopóki wiosna nie nadeszła na dobre, można zwrócić na nie swoją uwagę.


Na koniec CATRICE, marka, którą wciąż odkrywam. Tutaj bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Konsystencja typowa, mniej mokra w porównaniu z Rimmel, bardziej gęsta. Waniliowy zapach i świetne, eleganckie, choć proste opakowanie. Ultimate Stay na ustach zostają również zdecydowanie dłużej, nie wysuszając ich.

NA USTACH CATRICE 140  /BEŻOWY SWETER TUTAJ
020 ALL THAT SHE WANTS nudziakowy, brudny róż,  ponownie z drobinkami, a szkoda
140 BEHIND THE RED CURTAIN klasyczna czerwień.




Co nowego odkryłyście w tym miesiącu? 


ULUBIEŃCY LUTEGO | ANNABELLE MINERALS, EVREE, MELKIOR, LOREAL, GOLDEN ROSE, SENSIQUE

$
0
0

Tradycyjnie, miało stanąć na garstce produktów, a po przejrzeniu aktualnie używanych kosmetyków odkryłam, że warta pokazania jest cała gromadka. Spora część z nich to nowości z ostatniego miesiąca, jednak kilka miało już swoją premierę na blogu. Przekrój kolorówki oraz pielęgnacji ciała.



GOLDEN ROSE, SZMINKI W KREDCE
Odkąd miałam okazje je wypróbować, przepadłam bez końca! Poświęciłam im cały wpis, do przeczytania tutaj, aktualnie jednak moim faworytem jest numer 19, który zbiera masę komplementów. Równie często sięgam po numery 08 i 10. Idealna konsystencja i brak wysuszenia ust, przy świetnej trwałości. Brawa dla Golden Rose raz jeszcze.

ANNABELLE MINERALS, CIEŃ MINERALNY VANILLA 
Świąteczny prezent od mojej ulubionej marki w końcu doczekał się premiery. Zużyłam mój cielisty, bazowy cień do codziennego makijażu, a jeśli mogę wybrać minerał, to zawsze jest to dobry pomysł. Opakowanie z sitkiem zawiera 3g produktu, zużycie go więc zajmie mi prawdopodobnie wieki. O marce możecie dowiedzieć się więcej tutaj.

L'OREAL, EYELINER GEL INTENZA 01 PURE BLACK
Choć ostatnio coraz rzadziej wykonywałam klasyczną kreskę, bardziej skłaniając się ku lekko roztartej linii rzęs, to ten eyeliner zasługuje na uwagę. Świetnie napigmentowany, o idealnej konsystencji. Nie rozmazuje się i nie blaknie. Odnoszę wrażenie, że w porównaniu ze znanym Maybelline wypada lepiej. Do kupienia tutaj.

MELKIOR PROFESSIONAL, ROZŚWIETLACZ LIGHT TOUCH
Bardzo delikatny, choć dający piękny efekt rozświetlacz, po który lubię sięgać, gdy skóra ma przysłowiowego focha i jest przesuszona. Próbuję swoich sił w strobbingu i wykorzystuje go głównie w centralnej części twarzy, gdy na szczytach kości policzkowych wciąż króluje jego brat, Winter Glow, Oba opisywane szerzej tutaj.


EVREE, REGENERUJĄCY KREM DO RĄK MAX REPAIR
Z uwagi na zawartość mocznika świetnie sprawdza się w ratowaniu dłoni i niwelowaniu irytujących odcisków. Mimo, że na siłowni ćwiczę w rękawiczkach i tak są one dość odczuwalne, dobrze nawilża i zmiękcza problematyczne okolice. Więcej informacji o nim znajdziecie tutaj.

SENISQUE, ODŻYWKA DO PAZNOKCI VITAMIN FIRST AID 
O ile z tą marką Drogerii Natura zazwyczaj mocno mi nie po drodze, to przyznam, że bardzo miło się zaskoczyłam. Po ściągnięciu ostatnich hybryd znów zrobiłam sobie krótką przerwę, a nie chciałam sięgać po coś tak silnego jak Herome, z uwagi na ich ogólne osłabienie. Niestety, na opakowaniu nie ma składu, ale można sprawdzić go tutaj i z tego, co widzę, nie zawiera formaldehydu. Moje paznokcie niestety mają to do siebie, że nigdy nie były idealne białe, są podatne na przebarwienia, lekko różowy odcień bardzo wpisał się więc w moje gusta. Po nałożeniu odczuwalne jest natychmiastowe utwardzenie, choć na większe efekty wypadałoby poczekać :) Co najważniejsze: wysycha w ekspresowym tempie.

SCHWARZKOPF, MGIEŁKA DO WŁOSÓW OIL MIRACLE MIST
Produkt, który zachwycił mnie swoim pięknym zapachem. W składzie brak silikonów i alkoholu, nieco wygładza i wspomaga rozczesywanie. Jest to limitowana edycja walentynkowa, zapewne cena również nie należy do najniższych, jednak przyjemność stosowania jest ogromna, mimo, że cudów nie działa.

WELLNESS & BEAUTY, OLEJOWA ŚWIECA DO MASAŻU WANILIA I SEZAM
Bardzo relaksujący gadżet na bazie oleju kokosowego, sojowego i aloesu. Świetnie nawilża skórę, pozostawiając delikatny zapach, który przypadł mi do gustu. Sama zapewne bym po nią nie sięgnęła, mimo, że rossmannowską serię WB uwielbiam, więc tym bardziej cieszę się, że miałam okazję wypróbować taką innowację.



Co Was zachwyciło w tym miesiącu?
Na co powinnam zwrócić uwagę w marcu?:)


W TYM TYGODNIU NA PAZNOKCIACH | SEMILAC 123 SZEHEREZADA, 126 QUEEN OF THE NIGHT + ZŁOTY WZOREK

$
0
0
PUDROWA KOSZULA TUTAJ
Dopóki wiosna nie zawitała do nas na dobre zabrałam się za wypróbowanie jednych z ciemniejszych kolorów w mojej kolekcji lakierówSEMILAC. Zależało mi na granacie, stąd wybór QUEEN OF THE NIGHT, w intensywnym, atramentowym odcieniu. Do kompletu skusiłam się na jedną z nowości, czyli SZEHEREZADĘ.


Numer 123 to elegancki kolor pomiędzy różem a ciepłym fioletem. Zdecydowanie ma w sobie coś ujmującego. Sama nazwa była na tyle sugestywna, że niewiele myśląc wybrałam pasujący, nieco orientalny wzorek z płytki  BP-L 007 pochodzącej z  BORN PRETTY STORE. Wykonałam go klasycznym, złotym lakierem GOLDEN ROSE z serii Rich Color 77. Myślę, że gdy nieco zgęstnieje i nabierze lepszego krycia będzie sprawdzał się jeszcze lepiej w tym celu. Całość pokryłam nowym topem No Wipe. 


Koszt tak dużej płytki do stempli aktualnie wynosi około 4 $ (choć dla zainteresowanych dysponuję kodem -10% UCHG10). Wysyłka jest darmowa, na moją paczkę czekałam około 3 tygodni, z wykorzystaniem innej stworzyłam moje całkiem udane świąteczne paznokcie w reniferki, które mogłyście zobaczyć tutaj.  Jakościowo nie odbiegają od sporo droższych Konad, choć tak jak również w ich przypadku, niektóre wzorki odbijają się gorzej.






LIFESTYLE | KOLOROWANKI DLA DOROSŁYCH: WYJĄTKOWE WZORY DO POBRANIA I DRUKU ZA DARMO

$
0
0

Kolorowanki kojarzą mi się z dzieciństwem, gdy jeszcze byłam przekonana, że posiadam pewne zdolności plastyczne (teraz już nie jestem tego aż tak pewna!) i bardzo lubiłam tego typu zadania. Z dystansem spoglądałam na wszelkie wydania książek przeznaczonych dla dorosłych. Zwłaszcza z uwagi na wysoką cenę. Ostatnio jednak coraz więcej znajomych mi osób, w tym moja Mama z przyjemnością oddawały się rysowaniu, a czytając o odstresowujących właściwościach takiej formy spędzania czasu dałam się skusić. 

Nie chciałam jednak wydawać sporej ilości pieniędzy nie będąc pewna, czy aby na pewno jest to coś dla mnie, stąd zabrałam się za przeszukiwanie sieci w poszukiwaniu wyjątkowych wzorów do pobrania za darmo



W internecie można znaleźć całe strony poświęcone temu zagadnieniu, w tym również darmowym książkom do druku:


Wybór wzorów jest ogromny, od zwierząt, po kwiaty, mandale, sentencje i wiele innych. Myślę, że każda z Was znajdzie coś ciekawego dla siebie, zwłaszcza, jeśli macie drukarkę i chwilę czasu. W moim przypadku świetnie sprawdzają się w podróży. Często mam przy sobie jakąś lekturę, jednak trudno jest mi się skoncentrować, gdy wokół dużo się dzieje. Czas poświęcony na kolorowaniu upływał szybko, nie nudziłam się, ba, malowanie sprawiło mi bardzo dużą przyjemność! 

Do kolorowanek najlepiej sprawdzają się (podobno) cienkopisy Stabilo, mając odrobinię zdolności można stworzyć prawdziwe dzieła sztuki. Ja postawiłam na zwykłe kredki, które okazały się za suche, stąd kolejny wybór padł na znane wszystkim i sporo tańsze Bambino




WŁOSY | JAK ZNALEŹĆ PIELĘGNACJĘ IDEALNĄ?

$
0
0


Znalezienie pielęgnacji idealnej to trudne zadanie. Zwłaszcza, gdy dopiero zaczynamy walkę o piękne włosy, a w sieci natrafimy na masę informacji, które zamiast pomóc mogą tylko przytłoczyć swoją ilością. Kilka lat temu, gdy sama zainteresowałam się nieco bardziej świadomym wyborem kosmetyków blogów istniała raptem garstka. Pozostawało forum Wizaż, sporo czytania i udzielania się na wielu wątkach. Patrząc trzeźwym okiem teraz powinno być prościej, wpisując w wyszukiwarkę interesujące nas zagadnienie Google pokaże nam wpisy blogerek na konkretny temat. Teoretycznie jest prościej, jednak nie wszystko, co sprawdza się w teorii ma swoje przełożenie w życiu. Poniżej kilka wskazówek, które, mam nadzieję pomogą w doborze idealnych produktów.

CZYTAJ SKŁADY
Bez umiejętności czytania składów się nie obejdzie. I nie chodzi tu wcale o znajomość wszystkich możliwych substancji, które możemy znaleźć na etykietach produktów. Na początek dobrze jest rozróżniać trzy rodzaje składników: silikony, proteiny i substancje nawilżające. Jeśli chodzi o szampony to warto również poczytać o SLES, SLS i łagodniejszych pochodnych, takich jak SCS i ALS.

TESTUJ Z GŁOWĄ
Tyle do wypróbowania! Pielęgnacja bezsilikonowa, a może wręcz przeciwnie. Z naturalnej po profesjonalną. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Testując kilka produktów na raz trudno będzie ocenić ich prawdziwe działanie. Zwłaszcza, jeśli któryś z nich okaże się szkodliwy. Po pewnym czasie efekty można ocenić nieco łatwiej, gdy pozna się już własne włosy. Sama jednak często staram się w przypadku nowości wypróbować je w różny sposób, nakładając na krótszy i dłuższy okres czasu, sporadycznie lub przy każdym kolejnym myciu. W przypadku zdrowych włosów efekty często widać po jednym użyciu, zwłaszcza, jeśli produkt jest nie dla nas odpowiedni.



PROWADŹ DZIENNIK
Szalenie przydatny! Kiedyś sama takowy prowadziłam i czasem wręcz żałuję, że wciąż tego nie robię, chociażby dla siebie. Bywa, że działanie produktów widać dopiero z czasem i mi samej udało się przesuszyć włosy jednym z rosyjskich mydeł, stosowanym zbyt często. Jakiś czas zajęło mi dojście do tego, co spowodowało taki stan, a gdybym miała spisaną całość pielęgnacji nie byłoby takiego problemu. W takim dzienniku warto również zapisywać swoje notatki w kwestii efektów po konkretnych zabiegach i kombinacjach kosmetyków.

ZNAJDŹ WŁOSOWĄ SIOSTRĘ
Osoby z podobną strukturą i stanem włosów często chwalą te same produkty. Warto jest więc poszukać swojej własnej włosowej siostry. Moją jest Angelika, stąd często wymieniamy się kosmetykami przy odwiedzinach i  choć nieco się różnimy w kwestii pasm, to w 90% przypadków chwalimy te same maski czy odżywki. Znalezienie jej ułatwi Ci spis blogów włosomaniaczek przygotowany przez Anwen, do którego Was zachęcam. Kwestią kluczową często jest porowatość.

DOKUMENTUJ
Bez tego ani rusz! Prowadząc swój dziennik i dokumentując efekty poprzez zdjęcia w łatwy sposób ocenisz ich stan. Nie tylko, jeśli zależy Ci na większym przyroście i długości włosów, poprawę kondycji również będzie na nich widać idealnie. Optymalne są zdjęcia bez flesza i w podobnym ustawieniu, co jednak, jak sama wiem nie jest takie proste ;)



Co Wam pomogło w znalezieniu idealnej pielęgnacji włosów? 




CIAŁO | PEELINGI BODYBOOM + 20% ZNIŻKI DLA WAS!

$
0
0

Najpopularniejszy peeling w blogosferze to…kawowy, oczywiście! Jako wielka fanka jego działania nie mogłam przejść obojętnie wobec propozycji wypróbowania produktów polskiej firmyBOODYBOOM.W moje ręce trafił więc komplet nowości do wypróbowania. Dodatkowo, mam dla Was, moich czytelniczek rabat, o którym pod koniec recenzji.


Na początek, co wyróżnia peelingi? Przede wszystkim przepiękne, apetyczne zapachy: od czekolady w wersji oryginalnej, po kokosową, grejfrutową i truskawkową. Do gustu zdecydowanie najbardziej przypadły mi dwie pierwsze z wymienionych. Każdy z nich ma masę 200 g i jest przydatny do użycia przez sześć miesięcy po otwarciu. Opakowanie o tej pojemności powinno wystarczyć na około 20 kąpieli. Są idealnym rozwiązaniem dla leniuchów, które wolą gotowe kosmetyki, lub jako pomysł na prezent dla maniaczki kosmetyków.


W składzie znajdziemy wysokiej jakości kawę robusta oraz brązowy cukier, olej migdałowy, arganowy, macadamia oraz, witaminę E.
Peeling kawowy posiada sporo zalet, przede wszystkim świetnie wygładza skórę, złuszcza martwy naskórek, kofeina ujędrnia skórę, zapobiega celulitowi i wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej. Dodatkowo pobudza krążenie i poprawia koloryt. O zaletach aromapeutycznych nie wspominając! Stosowanie go, zazwyczaj po treningu jest prawdziwą przyjemnością.


Z opakowania najłatwiej jest wydobyć go dołączoną, drewnianą łyżeczką, po czym wmasować w skórę i pozostawić na kilka chwil dla lepszego efektu. Dzięki zawartości olejków, o których  już wspominałam, nie odczuwam  nieprzyjemnego poczucia ściągnięcia, wysuszenia czy też konieczności użycia balsamu zaraz po kąpieli. Peelingiem traktuję zazwyczaj nogi, brzuch i przede wszystkim pośladki. W niektórych miejscach  mam od dawna gęsią skórkę, z którą walczę, więc skupiałam się głównie na tych obszarach.
Mimo formuły opartej na kawie, nie zauważyłam brudzenia łazienki (a to chyba największy minus w przypadku stosowania standardowego, domowego peelingu) a całość również  bez problemów zmywa się z ciała.


Chociaż po zabiegu nie zauważałam  konieczności dodatkowego nawilżenia, mając  do dyspozycji antycellulitowe masło do ciała chętnie po nie sięgałam.
Bazą jest masło shea, za którym przepadam. Konsystencja jest bardzo przyjemna, lekka i puszysta, a mimo to treściwa i bogata. Kakaowy zapach  również przypadł mi do gustu, a w składzie znajdziemy również dwa składniki przeciwko pomarańczowej skórce: L-karnitynęoraz ponownie kofeinę. Ciężko jest mi oceniać to działanie z uwagi na krótki fakt jego stosowania, jednak ujędrnienie i nawilżenie jest zauważalne i na ten moment mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z jego właściwości.


W sklepieBodyboom natkniecie się na promocję obejmującą darmową wysyłkę od 50 zł, jednak firma oferuje dla Was z okazji Dnia Kobiet również rabat -20%od standardowej ceny kosmetyków z oferty. Kod zniżkowy to bodyboomgirls i jest aktywny do niedzieli do godziny 23:59.





W TYM TYGODNIU NA PAZNOKCIACH | SEMILAC: 058 HEATHER GRAY, 141 LADY IN GREY + SYRENKA

$
0
0

Efekt syrenki od bardzo dawna pojawia się na blogach i wszelkich stronach dotyczących stylizacji paznokci. Mnie niespecjalnie przekonywał, pojemnik z pyłkiem przeleżał nieużywany dobre pół roku. Choć sama nadal nie wiem, czy jest to coś dla mnie, to jestem pewna, że znajdzie się tu sporo fanek takiego manicure. Kto natomiast próbował go sfotografować, ten ma świadomość, jak trudne jest to zadanie. Na żywo zielone, połyskujące drobinki są zdecydowanie mocniej widoczne.


Do nowego koloru HEATHER GRAY dobrałam znany już Wam LADY IN GREY 141, który w mojej opinii, jest szarością idealną. Numer 058 to natomiast delikatnie przybrudzony, pastelowy róż. 
Czekam na moje zamówione, lekko holograficzne brokaty z Born Pretty Store i jestem ciekawa, jak daleko będzie im od efektu jaki uzyskałam tym razem.



INNE WPISY DOTYCZĄCE SEMILAC TUTAJ 



MAKIJAŻ | GOLDEN ROSE BB, KREMOWY BALSAM UPIĘKSZAJĄCY 01 i 02 + EFEKT NA SKÓRZE

$
0
0

Po wielu moich zachwytach nad pomadkami w kredceGolden Rose (recenzja tutaj) przyszedł czas na recenzję innego, bardzo produktu jakim jest kremowy balsam upiększający z filtrem 25 SPF. Firma przesłała mi go w dwóch, najjaśniejszych odcieniach. Jak wiecie, zawsze poszukuję podkładów wpadających w żółte tony. Tutaj natomiast:

01 LIGHT jest porcelanowym odcieniem
02 FAIR lekko pomarańczowym (niestety)


Na swojej twarzy stosowałam więc kombinację obu i sprawdza się całkiem dobrze, z prostej przyczyny: krycie jest bardzo delikatne, co możecie zobaczyć na zdjęciu niżej. W bardziej problematycznych miejscach można je dobudować poprzez dołożenie drugiej warstwy. 



Na twarzy jest delikatnie wyczuwalny, ale w przyjemny sposób, bardziej jak nawilżający krem niż podkład, stąd lubiłam go dodatkowo przypudrować. Nie daje również matowego efektu, tak jak zapewnia producent jest ono rozświetlające, cera wygląda zdrowo i promiennie. 


W moim przypadku to dobry produkt na leniwe, makijażowe dni, gdy nie zależy mi na idealnym przykryciu niedoskonałości, na co dzień sięgam po minerały. W konsystencji jest lekki i dość lejący (po wylaniu spływa z dłoni), lubię go nakładać palcami, wklepując w skórę. Niestety, bez utrwalenia nie przypisałabym mu cechy długotrwałego.


Z uwagi na właściwości rekomendowałabym go zdecydowanie cerom suchym, które lubią takie wykończenie na skórze i przede wszystkim, nie potrzebują dużego krycia. 



SZCZOTKI IKOO | LEPSZE NIŻ TANGLE TEEZER? WERSJE KOMPAKTOWE I PODSTAWOWE

$
0
0

Szczotki Tangle Teezer znają już wszyscy. Widuję je coraz częściej w rękach obcych dziewczyn, na siłowni, uczelni i nie tylko. Zdecydowany wpływ na to ma z pewnością ich popularność (sama namówiłam na nią kilka moich znajomych i są zachwycone!) ale również z uwagi na lepszą ich dostępność. Od jakiegoś czasu bowiem można je bez problemu dostać w Hebe czy sieci drogerii Rossmann, gdzie wcześniej były spore problemy z ich stacjonarnym zakupem. Na rynku pojawia się jednak coraz większa konkurencja, a dziś chciałabym Wam krótko przybliżyć jedną z nowości, szczotki IKOO.


Pierwsze, co rzuca się w oczy to ciekawy wygląd. Wybrałam wersję pacific metalic oraz czarny kompakt, który jest nieco mniejszy niż TT. W obu przypadkach opakowaniem jest bardzo ładna, "droga" puszka, która aktualnie pełni rolę pojemnika na kosmetyki. Na pewno prezentuje się lepiej, jeśli decydujemy się ją wręczyć jako prezent. Jakie są różnice? Przede wszystkim długość igiełek: są po prostu dłuższe oraz, niestety, nieco twardsze, co początkowo bardzo mi przeszkadzało. Z czasem nieco zmiękły i moja skóra się do nich przyzwyczaiła. Sięgając jednak od czasu do czasu po TT dla porównania różnica była wyczuwalna. Przez to rozczesywaniem radzi sobie minimalnie gorzej.


Zdecydowanie lepiej leży jednak w mojej szczupłej dłoni, nie wypada aż tak często, również z uwagi na wklęsłe miejsce do przytrzymywania palcem. Plusem jest jej delikatne wygięcie i lekkość. Jest węższa i nieco dłuższa, co widać w porównaniu poniżej. Masaż skóry głowy z jej użyciem jest intensywniejszy. 


IKOO są jednak nieco droższe (ceny wahają się w okolicy 60 złotych), co sprawia, że gdybym miała wymienić swoje szczotki raczej skusiłabym się na zakup TT. Obie znajdziecie je w drogerii ekobieca.pl


Znacie godne zastępstwo dla TT? 
Poszukiwania trwają?



AKTUALIZACJA WŁOSÓW: MARZEC | BAD HAIR DAY

$
0
0
SPÓDNICA TUTAJ/ BLUZKA TUTAJ
Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że fotografowanie włosów w całości chwilami przerasta moje możliwości. Dopóki pogoda jest bardzo zmienna, a ja nie mam fotografa pod ręką ciężko jest zmieścić je w kadrze w estetyczny  sposób. Niemniej, w tej aktualizacji macie świetną okazję zobaczyć je w typowym bad hair day. Mimo podcięcia z długości do pasa, nadal szybko się przetłuszczają (ale to akurat wina sportu), jednak przyklapnięcie i widoczne spuszenie końcówek jest zauważalne. 


To tylko włosy, często nie wyglądają idealnie :) Planuję powrót do regularnego picia skrzypokrzywy. 
Prawdopodobnie winne jest jedno z nowych, rosyjskich mydeł do włosów, o którym nieco więcej wkrótce :)




KOBO PROFESSIONAL | OSIEM KOLORÓW CIENI FASHION

$
0
0

Jeszcze nie tak dawno na blogach można było spotkać masę zachwytów nad produktami jednej z marek Drogerii Natura, czyli cieniami Kobo Professional. Zachwyt chwilowo ucichł i bardzo rzadko spotykam się z wpisami na ich temat. Odcienia nr 205 Golden Rose nie trzeba jednak nikomu przedstawiać. Być może temat został wyczerpany, jednak z uwagi na fakt, że firma przesłała mi kilka najnowszych kolorów, być może warto o nich wspomnieć. Zwłaszcza, że pojedynczy cień z serii Fashion do najtańszych nie należy, regularna cena wynosi około 16 złotych. 


Warto może zacząć od tego, że już prawie rok temu odnalazłam moją idealną paletkę cieni i jest nią wielokrotnie pokazywana czekoladka I Heart Makeup opisywana szerzejtutaj. Za cenę 40 złotych dostajemy sporą ilość kolorów, przy czym wszystkie są identyczne jakościowo. Jeśli chodzi natomiast Kobo, to mam mieszane uczucia. Zauważalne są różnice pomiędzy odcieniami, niektóre, mimo, że w większości są to odcienie satynowe są dość suche, lub dla odmiany bardzo mocno pylą przy nakładaniu. Pigmentacja jest dobra, jednak bez bazy może być ciężko uzyskać piękny, połyskujący efekt, na powiece giną przy blendowaniu. 


Najlepiej prezentują się dociskane płaskim pędzelkiem, niż rozcierane i tego najbardziej mi brakuje: płynnego przejścia między kolorami, które bez problemu uzyskuję wspomnianą wcześniej paletką. Przyznaję, że czuję lekki niedosyt, zwłaszcza, że opakowaniach prezentują się pięknie.


Odcienie od góry:
215 TRUE BEIGE
221 STATE BLUE
218 RED BROWN
217 PASTEL PEACH
222 AMETHYST
220 GLAM BRONZE
216 MOCHA LATTE
219 STAR ANAISE

Wśród 8 odcieni znalazłam jeden, bardzo interesujący i jest nim 217 PASTEL PEACH (środek). W porównaniu z Golden Rose jest bardziej ciepły i różowy, mniej metaliczny. Miałam nadzieję, że jest to dobry odpowiednik jednego z moich ulubionych kolorów z paletki Sleek Oh So Special, ten jednak wypada przy nim zdecydowanie bardziej delikatnie.



MAKIJAŻ | SZEŚĆ KOSMETYCZNYCH PEWNIAKÓW, PO KTÓRE SIĘGAM CODZIENNIE

$
0
0

W ulubieńcach często pojawia się bardzo różna kolorówka, która w danym czasie najbardziej przypadła mi do gustu i jest godna polecenia. W moim codziennym makijażu jednak można wyróżnić pewną stałą, niezmienną bazę, o której chciałabym dzisiaj napisać. Te kosmetyki oczywiście przejawiały się na blogu nie raz, więc poszczególne recenzję będą podlinkowane, jednak jestem ciekawa, jak wyglądają Wasze pewniaki. Dajcie koniecznie znać w komentarzu! :)

ANNABELLE MINERALS, PODKŁAD MATUJĄCY SUNNY FAIR

Wciąż niezastąpiony, tej zimy stosowałam go równie często, jak w ciepłych miesiącach, chyba, że w danym okresie moja skóra szalała, gdy przesadziłam z tonikiem kwasowym. Na lato nie ma nic lepszego, choć liczę, że uda mi się całkowicie zrezygnować z niego na rzecz pudru rozświetlającego tej samej marki. Na podkład skusiła się ostatnio moja znajoma i jest zachwycona.:) Pełna recenzja tutaj.


MELKIOR PROFESSIONAL, ROZŚWIETLACZ WINTER GLOW 

Po wielu próbach wciąż z podkulonym ogonem wracam do boskiego rozświetlacza Melkior, który odpowiada mi przede wszystkim pięknym odcieniem, dopasowanym do mojej karnacji. Dodatkowo, co ważne nie zapycha skóry, długo się utrzymuje a stosowanie go to prawdziwa przyjemność. Choć mam inne dobre produkty, to ten wciąż plasuje się na najwyższym miejscu. Efekty w makijażu możecie same ocenić, w osobnym wpisie.



CATRICE, KAMUFLAŻ W PŁYNIE

Jako posiadaczka z natury cienkiej skóry pod oczami nie wyobrażam sobie życia bez dobrego korektora. Kamuflaż sprawdza się świetnie, nie wysusza, dobrze kryje (choć ostatnio jestem zmuszona nałożyć dwie warstwy z uwagi na problemy ze snem). Dobrym patentem jest również pozostawienie go na dłuższą chwilę, bezpośrednio po aplikacji aby nieco zastygł, a dopiero później rozprowadzać. Swatche tutaj.

KRYOLAN, CIELISTA KREDKA NA LINIĘ WODNĄ

W komplecie do naturalnie podkrążonych oczu przyszła również mocno różowa linia wodna, która, jak wiadomo odbiera spojrzeniu świeżość. Wiele osób chwali kredkę Max Factor, której nie miałam okazji stosować, jednak profesjonalny produkt Kryolan również jest godny polecenia. 

LOREAL, TUSZ VML 

W zapasie mam dwie, zupełnie nowe wersje, jednak obawiam się, że nic nie pobije fioletowej, So Couture. Aktualnie wykańczam nieco gorszy Feline. Oba porównywałam na blogu tutaj. Gdy stosuję odżywkę (Flos Lek Revive Lashes) można nimi uzyskać efekt sztucznych rzęs, który odmienia nawet najprostszy makijaż.

CATRICE, KREDKA DO BRWI DATE WITH ASH-TON 

Kiedyś brwi był dla mnie kompletną zagadką, teraz jestem jednak świadoma, że nawet delikatne podkreślenie robi różnicę. Całe szczęście, w czasach gdy byłam piękna i młoda, nie dopadła mnie mania nadmiernego wyskubywania i nie mam z nimi zbyt dużego problemu. Plus za szczoteczkę, która jest pomocna gdy przesadzę z wypełnianiem.

spódnica tutaj


Po jakie produkty sięgacie codziennie?:)



HIT SIECI | PAZNOKCIE BABY BOOMER Z UŻYCIEM LAKIERÓW HYBRYDOWYCH SEMILAC

$
0
0

Na zdobienie typu BABY BOOMER, czyli nic innego jak cieniowany french trafiłam stosunkowo niedawno, mimo, że już od dłuższego czasu w sieci pojawiały się stylizacje tego typu. Do tej pory nie miałam okazji wykonywać gradientów, jednak efekt spodobał mi się na tyle, że postanowiłam spróbować swoich sił.

Szukając tutoriali natknęłam się na dwa sposoby: klasyczne cieniowanie z użyciem gąbki oraz nieco prostszą, moim zdaniem technikę z wykorzystaniem pędzelka oraz dodatkowej warstwy mlecznego lakieru (do obejrzenia tutaj). Dzięki niej, pewne niedociągnięcia zostają ładnie ukryte. Sama co prawda niestety nie posiadam w tym momencie tak cienkiego pędzelka, więc na swoje potrzeby dodałam jedną warstwę z wymieszanych dwóch kolorów Semilac. Na żywo róż jest bardziej widoczny i stanowi zdecydowaną większość, biel widoczna jest dopiero przy samych końcówkach. Dziwne, że aparat zwariował i odwrócił kolory ;)



Do całości wykorzystałam:
032 BISCUIT jako warstwa wykańczająca
047 PINK PEACH MILK
001 STRONG WHITE klasyczna baza i top coat.


Jak na pierwszy raz nie poszło tak źle, choć nie ukrywajmy, zajmuje to nieco więcej czasu niż zwykłe paznokcie w jednym odcieniu.

ZAJRZYJ RÓWNIEŻ:
INNE WPISY O LAKIERACH SEMILAC




BATISTE | CZY SUCHE SZAMPONY DO WŁOSÓW SZKODZĄ?

$
0
0

W sieci można znaleźć masę opinii dotyczących suchych szamponów. Od zachwytów, po pełne ostrzeżeń wpisy o ich szkodliwych skutkach. Gdzie leży prawda? Czy w ogóle istnieje jedna, prawidłowa opinia? Jak to zazwyczaj bywa, sądzę, że gdzieś po środku.

Pierwszą, najważniejszą rzeczą, od której wypadałoby zacząć, zanim odezwą się głosy przeciwników jest fakt, że suchy szampon absolutnie nie może zastąpić klasycznego mycia włosów. Jego największą zaletą jest maskowanie przyklapnięcia czy innych objawów nieświeżych pasm. Nie ma fizycznej możliwości, aby w jakiś cudowny, magiczny sposób usunął nadmiar  łoju (czy tylko ja nie przepadam za tym określeniem?;)). Pasma po jego użyciu wyglądają lepiej, ale nie są czyste.

NOWA, ULUBIONA KURTKA DŻINSOWA ♥ TUTAJ W PEŁNEJ KRASIE, (CHOĆ MOŻE LEPIEJ NIECO JĄ ROZJAŚNIĆ?)

W jakich momentach Batiste jest przydatny w moim, codziennym życiu? Jeszcze kilka lat temu nie miałam żadnego problemu z przetłuszczaniem się skóry głowy, przy trzecim dniu wciąż wyglądały estetycznie. Teraz, przy regularnej aktywności fizycznej wiele się zmieniło. Zawsze staram się, aby po treningu włosy zostały umyte i wypielęgnowane poprzez odżywkę czy maskę. Co jednak powinnam zrobić, gdy rano wychodzę załatwić zwykłe sprawy lub mam godzinę zajęć na uczelni, po których idę na siłownię, a włosy danego  dnia wyglądają wyjątkowo źle? Mycie ich przed nieco mija się z celem, wtedy więc oszczędnie spryskuję skórę i najczęściej związuję włosy. Dobrze  sprawdza się również w podróży, czy na krótkim wyjeździe, lub w momencie, gdy nagle muszę wyjść.




Przesada w żadną stronę nie jest dobra, podobnie jak silne i częste oczyszczanie skóry, tak samo w przypadku  Batiste. Stosowany zbyt często może powodować przesuszenie lub podrażnienie, w ekstremalnych przypadkach zatkanie porów, co skutkuje nadmiernym wypadaniem, o którym zdarzyło mi się czytać. Przy wyborze warto zwrócić uwagę na skład produktu i w moim mniemaniu, nie nadużywać go, bo nic nie zastąpi wody i detergentu:) Dobry szampon łatwo  się wyczesuje, nie pozostawiającsiwego efektu, nie podrażnia (przy racjonalnym stosowaniu) i ładnie pachnie.

Jestem ciekawa Waszego zdania, lubicie suche szampony, czy bliżej Wam do delikatnych sceptyczek?
Fankom  podpowiem, że najbardziej lubię wersję wiśniową, tropikalną lub orientalną, które do dostania są w drogerii ekobieca.pl



NOWOŚCI MARCA | KSIĄŻKI, UBRANIA, BUTY I KOSMETYKI + MEET BEAUTY II

$
0
0

Nie wiem jak u Was, ale wpisy podsumowujące miesiąc, podobnie jak ulubieńcy to najchętniej czytane przeze mnie posty na blogach innych dziewczyn. Zawsze można podpatrzeć ciekawy produkt lub książkę. Mam nadzieję, że w moim również odkryjecie coś ciekawego, więc zapraszam do lekkiej, niedzielnej lektury.


Zawitało do mnie kilka kosmetycznych nowości, pięknie pachnący malinami balsam Isana o pojemności 500 ml i całkiem dobrym składzie, szczotka For Your Beauty na kształt TT, najnowsze tusze Loreal, które czekają na swoją kolej oraz paletka cieni GoNude marki Wibo. Natomiast najnowszym produktem Kobo jest paletka do konturowania. Jaśniejszy kwadracik brązów odpowiada klasycznemu bronzerowi Sahara Sand.


Kilkukrotnie wspominałam, że nie przepadam za zakupami ubrań. Teraz jest już nieco lepiej, co prawda z uwagi na poprawę sylwetki, jednak jest jedna rzecz, której zmienić nie mogę. Szczupła stopa w małym rozmiarze skutecznie utrudnia mi zakup ładnych butów, które dodatkowo nie spadałyby podczas chodzenia. Niby problem pierwszego świata, jednak szalenie irytujący. Zwłaszcza, gdy do sklepów najmniejsze rozmiary dostarczane są w śladowych ilościach. 

KOSZULKI: SZARA KLIK /BIAŁA KLIK / PASKI
W tym roku postanowiłam być mądrzejsza, więc sporo wcześniej przeglądałam strony sklepów i wybrałam sobie kilka najciekawszych modeli, które mogłyby się sprawdzić. Padło między innymi na zastępstwo balerinek z lekkim szpicem w New Yorker i pudrowych trampek slip on w Stradivariusie. Te ostatnie również są lekko zwężane, co całkiem mi odpowiada. 


Brakowało mi również zwykłych koszulek na co dzień, i choć zazwyczaj z chińskich stron wybieram nieco ciekawsze ubrania, to tym razem skusiłam się na najprostsze modele. Szara (z metką Only)i kremowa w cienkie paski (podobne są chyba w Zarze?) jest godna polecenia, jednak biała zupełnie nie spełniła moich oczekiwań z uwagi na słaby materiał i ogromny rozmiar. Tak czy siak, lepiej kupić stacjonarnie i zdaję sobie z tego sprawę, jednak skorzystałam z okazji :) Z shein przywędrowała do mnie również zwiewna, lekka sukienka KILK, która z uwagi na swoją długość raczej nie będzie nadawała się na wietrzne dni ;) Ciekawym detalem jest rozcięcie na plecach. 

SUKIENKA KLIK
Wydawnictwo Znakprzesłało mi również dwie, wybrane przeze mnie książki. O dziewczynie z portretu wspominałam już na instagramie. Mimo, że film oglądałam wcześniej, to lekturę bardzo polecam. Teraz zabrałam się za równie polecaną nowość autorstwa Donny Tartt. Mały przyjaciel zapowiada się bardzo ciekawie, co prawda jestem na samym początku i z chęcią oddałabym się czytaniu dla przyjemności, jednak ten tydzień zapowiada się wyjątkowo pracowicie.

Na koniec pozostawiłam sprawę Meet Beauty II w Warszawie. Udało mi się zostać wytypowaną do udziału, stąd pytanie, z kim się widzę?:)) Nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że nic nie stanie mi na drodze, by się zjawić.


WŁOSY | JAK ZMIENIŁO SIĘ MOJE PODEJŚCIE DO PIELĘGNACJI WŁOSÓW NA PRZESTRZENI LAT?

$
0
0

Nieco bardziej świadomą pielęgnację włosów zaczynałam wieki temu. Sama zastanawiam się kiedy minęło te osiem lat (?) odkąd trafiłam na Wizaż.W tamtych czasach nie było jeszcze blogów, pierwsze, nieśmiałe kroki stawiałam więc poprzez udzielanie się na wielu wątkach dotyczących olejów, masek i innych specyfików. Jak przez ten czas zmieniło się moje podejście i same produkty?

PRZYWIĄZANIE DO DŁUGOŚCI WŁOSÓW

Wizja pięknych, koniecznie do pasa włosów, chyba nie jednej śniła się po nocach. Co zabawniejsze, mimo wielu starań często rosły dość powoli, przez co na początku mojej drogi skupiałam się głównie na przyśpieszeniu porostu. Zapuszczenie ich zajęło mi dobre trzy, cztery lata i jak to często bywa, okazało się, że taka długość jest uciążliwa w pielęgnacji i przy moim niskim wzroście (158 cm) wcale mi nie służy. Za optymalną uważam tę do talii, w kształcie U. Teraz, jak na złość, rosną jak szalone, a że niestety, moja fryzjerka mieszka spory kawałek ode mnie, to często skutkuje to ich lekkim zaniedbaniem w tej kwestii.

OLEJOWANIE

Sposób, który doceniłam i pokochałam dopiero po kilku latach mojej przygody. Pamiętam, że szalenie pomogło mi w niwelowaniu zniszczonych końcówek, zresztą, nadal uważam to za najlepszy sposób pielęgnacji. Zdarza się, że ktoś pyta, co polecam i zawsze polecam olejowanie. Dobre na początek, stosowane regularnie potrafi działać cuda, zwłaszcza u osób z wysokoporowatymi pasmami, które mają skłonności do puszenia się. Nadają blasku, gładkości i nawilżenia, czego chcieć więcej? Jakby nie mówić, to podstawa pielęgnacji.


TESTOWANIE NOWOŚCI

Odnoszę wrażenie, że im dłużej siedzę w temacie tym mniej chętnie sięgam po nowości. Od jakiegoś czasu ilość poprawnych produktów zaczyna mnie męczyć. Ciężko je zużyć, gdy w zapasie mamy swoje ulubione, gwarantujące good hair day. Często więc puszczam je w świat, dzięki czemu nie zagracają łazienki, a ktoś inny może zrobić z nich dobry pożytek. Kilka lat temu wyszukiwanie dobrze zapowiadających się produktów, ten prawdziwy dreszczyk emocji przy pierwszych testach, a teraz lekkie, kosmetyczne lenistwo. Wciąż testuję, to jasne, jednak coraz częściej trafiam na produkt, który zachwyci mnie w stu procentach i wiem, że do niego powrócę. Dodatkowo, pisanie wciąż i wciąż o tych samych odżywkach na blogu raczej nikogo nie zainteresuje.

100 % ECO, 0% SILIKONÓW

Potrzeby moich włosów zmieniały się razem ze mną, mimo, że nie ukrywajmy, wcale nie fundowałam im koloryzacji opartych na amoniaku czy częstego prostowania. Bardzo długi czas silikony ograniczyłam do koniecznego minimum (zabezpieczanie końcówek) i z efektów byłam bardzo zadowolona. Przy moich cienkich, choć gęstych pasmach często obawiam się utraty objętości czy przetłuszczenia, teraz jednak nie jestem już tak bardzo restrykcyjna w wyborze kosmetyku, nawet, jeśli zawarte są w nim lekkie silikony. Nadal bardzo lubię ekologiczne produkty, jednak nie skupiam się, by były one ekstremalnie pozbawione innych substancji. Genialnie, jeśli są, jednak teraz nieco mniej mi na tym zależy, choć w szamponach ich unikam.

KOLOR WŁOSÓW

Gdy pisałam swój pierwszy wpis na blogu moje włosy miały dość intensywny, rudawo-czerwony odcień uzyskany szamponetkami. Po maturze postanowiłam zaprzestać koloryzacji, choć teraz czasem tęsknię za ich efektem, to doceniłam mój naturalny, całkiem ładny, moim zdaniem kolor. Zdarzają się pytania o farbę jakiej używam, więc póki mam czas będę się nimi cieszyć, zwłaszcza, że siwych włosów mam już nieco. Z przykrością muszę przyznać, że w ciągu ostatniego roku sporo ich przybyło i o ile na geny nie mam wpływu, to stres zrobił swoje. 


Jak było u Was? 
Wpis dotyczący zmiany podejścia do makijażu mogłyście przeczytać już tutaj.



ODPOWIEDNIK TANGLE TEEZER: NIECIĄGNĄCA SZCZOTKA FOR YOUR BEAUTY Z ROSSMANNA | CZY WARTA UWAGI?

$
0
0

Kolejne, tańsza odpowiedniki znanej wszystkim szczotki Tangle Teezer (recenzja tutajnikogo już nie dziwą. Gdy znalazłam więc w wiosennej paczce od Rossmanna ich najnowszy produkt nie byłam specjalnie zdziwiona, że sieć drogerii zdecydowała się na taki krok. Po moim ostatnim teście szczotek IKOO (pełna recenzja), przyszedł czas na pierwsze wrażenie na temat nieciągnącej szczotki For Your Beauty, której koszt jest bardzo zbliżony do pierwowzoru (26,99 zł)
"Profesjonalna nieciągnąca szczotka, gładko i bez trudu przesuwa się po mokrych lub suchych włosach, dzięki swojemu innowacyjnie rozmieszczonemu elastycznemu włosiu o różnej długości. Ze względu na specjalne włosie można również łatwo i bezboleśnie rozplątywać małe supły i zapobiegać łamaniu się włosów. Można również bardzo łatwo nanosić na włosy produkty pielęgnacyjne, np. odżywki do włosów. Profesjonalna nieciągnąca szczotka ze względu na swój ergonomiczny kształt umożliwia również optymalne użytkowanie, a dzięki praktycznemu rozmiarowi jest idealnym towarzyszem na co dzień i w podróży. Główkę szczotki należy regularnie rozczesywać i w razie potrzeby czyścić delikatnym szamponem. Następnie wysuszyć szczotkę włosiem do dołu na ręczniku. Profesjonalna nieciągnąca szczotka jest przeznaczona do włosów o każdej długości."- storna Rossmann.pl


Mam ją dość krótko, co warto zaznaczyć. Od samego początku podeszłam do niej sceptycznie. Tak jak w przypadku wspominanych wcześniej IKOO, które miały kilka plusów, w tym jeden, spory minus: nieco ostre igiełki, tak tutaj nie ma tego problemu. Są rozmieszczone w sposób bardzo zbliżony do TT. Co lepsze, rozczesują w sposób niewiele od niej gorszy, co potwierdza opinia jednej z moich koleżanek. Myślę, że gdybym czesała się nimi z zamkniętymi oczami, to nie poczułabym różnicy. Rozmiarem i ergonomią również od niej nie odbiega. Podobnie jakość plastiku, w tym włoski są bardzo podobne, choć zapewne powinnam wypowiadać się na ich temat po dłuższym teście. 


Z jednej strony nie mam zupełnie czego się przyczepić, z drugiej jednak cena jest niewiele niższa niż oryginał. Jakby nie patrzeć: jestem z niej zadowolona, przypuszczalnie zajmie stałe miejsce w mojej torbie na siłownię :)


Co myślicie o nowości Rossmann? 
Skusicie się?:)



Viewing all 314 articles
Browse latest View live